Rząd obiecuje, że wpisze nas na listę najważniejszych miast. Jeśli dotrzyma słowa, to będziemy mieli lepszy dostęp do unijnych pieniędzy.
Takie korzyści może dać nam status metropolii. A to, że Lublin znajdzie się w rządowym projekcie ustawy wyznaczającej 12 metropolii, obiecał szef klubu parlamentarnego PO, Zbigniew Chlebowski.
Projekt miałby być rozpatrywany przez Sejm jesienią tego roku, a na liście metropolii znalazłyby się też dwa inne miasta tzw. ściany wschodniej: Rzeszów i Białystok. - Inna decyzja oznaczałaby dalszą degradację tej części kraju - mówi Adam Wasilewski, prezydent Lublina. Nasz obszar metropolitalny obejmowałby kilkadziesiąt gmin, zamieszkanych łącznie przez 720 tys. ludzi.
Stolica Lubelszczyzny jest nieco bliżej sukcesu niż jeszcze kilka dni temu. Wtedy mówiło się jedynie o tzw. śląskim projekcie ustawy, zakładającym wyznaczenie
7 metropolii i nieuwzględniającym na tej liście Lublina. Wtedy to na prośbę prezydenta miasta zespół prawników z lubelskich uczelni rozpoczął tworzenie alternatywnego projektu ustawy.
Mimo deklaracji władz PO, Lublin nie rezygnuje z pisania własnej ustawy. Prace nad projektem trwają. - Będzie można go traktować jako jeszcze jeden głos w szeroko rozumianym procesie tworzenia metropolii - mówi prof. Antoni Pieniążek, dziekan Wydziału Prawa UMCS. I zastrzega, że śląski projekt jeszcze nie trafił do kosza.
Nie wiadomo na razie, jak mają być skonstruowane metropolie. - Jedni mówią, że to będą powiaty metropolitalne, drudzy proponują inne rozwiązania - mówi Wasilewski.
Dopiero od ustroju metropolii będzie zależeć to, jakie korzyści odniosą ich mieszkańcy. To kolejna niewiadoma. - Nawet ci, co napisali projekt ustawy, o tych korzyściach nie mówią - podkreśla Wasilewski. Ale spodziewa się m.in. ułatwień w budowach dróg i innych wspólnych inwestycjach gmin należących do metropolii.
Zapowiedzi PO to na razie deklaracje polityczne. Na ile pewne jest, że stolica Lubelszczyzny ostatecznie znajdzie się na liście najważniejszych ośrodków? Wasilewski określa szanse na 99 proc. Prof. Pieniążek jest ostrożniejszy: W języku polityków dwa plus dwa to nigdy nie jest cztery, tylko trzy i jeden w pamięci. My te trzy już mamy.