Pani Dorota sama wychowuje trójkę dzieci. Pieniędzy z zasiłków jest za mało, więc szuka jakiejkolwiek pracy. Przynajmniej na kilka godzin dziennie.
Mąż pani Doroty Bojarczuk zmarł siedem lat temu. Od tamtej pory kobieta samotnie wychowuje trójkę dzieci. Najmłodszy syn ma 6, córka 10, a najstarszy syn 16 lat. Dwoje dzieci choruje na astmę.
– W każdym miesiącu pojawia się jakaś choroba. Mieszkamy w jednym pokoju, więc kiedy jedno zacznie kaszleć, to zaraz zarażają się pozostałe – mówi pani Dorota. – Teraz też chorują. Od kilku tygodni biorą antybiotyki.
Samotna matka nie może liczyć na niczyją pomoc. – Nie mam ani rodziców, ani teściów – tłumaczy.
Od ubiegłego roku stara się o zasiłki pielęgnacyjne na dwoje dzieci chorych na astmę. Ale jeszcze ich nie dostała. – Nawet nie wiedziałam, że jest taki zasiłek. Podpowiedziała mi to pani doktor, która leczy moje dzieci – wspomina pani Dorota.
Rodzina utrzymuje się tylko ze świadczeń rodzinnych. To 693 zł miesięcznie. – Gdybyśmy mieli jeszcze zasiłek, 153 zł na jedno dziecko – rozmarza się pani Dorota. – Wtedy naprawdę o nic nie musiałabym prosić. Wiele rodzin utrzymuje się z jednej niedużej pensji. To normalne, że na wszystko nigdy nie wystarczy.
W domu nie ma gazu, ani ciepłej wody. W dodatku właściciel budynku chce się pozbyć rodziny. O mieszkanie socjalne pani Dorota stara się już od sześciu lat.
Mimo kłopotów mieszkanie przy ul. Sowińskiego jest zadbane, a dzieci uśmiechnięte. – Każdy mnie pyta, jak to robię. Ja przede wszystkim nie pokazuję na zewnątrz, że jest źle. Prawdę zna tylko kilka osób, które mi pomagają – tłumaczy kobieta. – Jak to się robi? Na przykład w jednym miesiącu kupuję butlę z gazem. Kiedy w drugim widzę, że jest jeszcze do połowy pełna, to wiem, że wtedy mogę zapłacić za prąd.
Pani Dorota chciałaby stanąć na nogi. – Gdybym pracowała, to założyłabym gaz. Wtedy mogłabym zostawić dzieci na dłużej w domu, bo wiedziałabym, że mogą sobie same przygrzać jedzenie i wykąpać się w ciepłej wodzie – tłumaczy.
Na razie szuka pracy na kilka godzin dziennie. – Lubię opiekować się dziećmi. Mogłabym zajmować się starszymi osobami albo sprzątać. Nie jestem wybredna – podkreśla.
Ty też możesz pomóc
W naszej redakcji przy ul. Staszica 20 w Lublinie zbieramy trwałe produkty spożywcze dla rodziny pani Doroty. Czekamy też na kontakt od firm i osób, które mogłyby pomóc kobiecie w znalezieniu pracy. Jeśli chcesz pomóc lub dowiedzieć się więcej, zadzwoń pod numer 81 462 68 14 lub napisz: izdebska@dziennikwschodni.pl.