Montex złożył wniosek, żeby sąd podjął decyzję o rozpoczęciu postępowania układowego. Kilku wierzycieli wystąpiło zaś o ogłoszenie upadłości firmy.
Na wczorajszą rozprawę stawiło się ponad 60 wierzycieli - podwykonawców robót na budowach prowadzonych przez Montex.
- Kto jest za wnioskiem o ogłoszenie upadłości - pytał sąd. Zgłosiło się tylko kilka osób. Inni nie chcieli zająć stanowiska, bo nie wiedzieli jaka jest sytuacja Monteksu. - Kryzys w usługach budowlanych sprawił, że nie spływają należności za wykonane roboty - tłumaczyli przedstawiciele Monteksu. - Ponadto na początku prowadzenia budowy musimy wykonywać roboty na własny koszt. Musieliśmy na to brać kredyty.
Majątek firmy wynosi 56,8 mln zł, zadłużenie blisko 52 mln. Dłużnicy są winni Monteksowi ponad 40 mln zł. Firma pensje i podatki płaci na bieżąco. Realizuje 14 wielomilionowych kontraktów, negocjuje zawarcie czterech kolejnych. Zamierza zabudować i sprzedać swoje grunty, zwolniła 80 pracowników biurowych. Chciałaby zawrzeć ugodę z wierzycielami. Wczoraj sąd nie podjął w tej sprawie decyzji. Następną rozprawę wyznaczył dopiero na koniec stycznia.
Montex to także sponsor znanego klubu o tej samej nazwie. W przeszłości pokrywała ona niemal 100 procent budżetu klubu. Potem jej nakłady na klub zaczęły maleć. MKS Montex pozyskał w tej sytuacji grupę sponsorów wspierających.
- Są to dwa odrębne podmioty gospodarcze i ewentualny upadek firmy nie oznacza końca działalności klubu - wyjaśnia Ireneusz Samodulski, prezes MKS Montex Lublin. - Taka sytuacja nie byłaby dla nas korzystna, bo uszczupliłaby budżet. Jednak Montex nie jest obecnie naszym jedynym sponsorem i w jego miejsce szukalibyśmy nowych. Nie potrafię powiedzieć czy uległaby zmianie nazwa klubu. Optowałbym za jej pozostawieniem. Montex był z klubem w najtrudniejszych dla niego chwilach, dlatego nie odwrócimy się od niego.
Nie ma żadnego zagrożenia ewentualnej sprzedaży całej drużyny lub poszczególnych zawodniczek.