Już za trzy tygodnie radni mają głosować nad podwyżkami cen biletów. Zarząd Transportu Miejskiego chce skierować do Rady Miasta dwa warianty cennika. Z trzeciego, najbardziej kontrowersyjnego już zrezygnował.
ZTM ogłosił już przetarg na takie usługi, ale nie wie, czy będzie miał z czego płacić przewoźnikom, więc przetargów na razie nie rozstrzyga. Brakuje mu 15 milionów zł. Tyle mają przynieść planowane podwyżki.
Na najbliższą sesję Rady Miasta (28 stycznia) trafić mają dwie wersje cenników. Radni mają wybrać jedną z nich, mogą też obie odrzucić. Obydwie mówią, że bilet nocny zdrożeje z 4 zł na 5 zł i że pojawi się 50 gr dopłaty do biletu kupowanego u kierowcy. To wspólna część obu propozycji. Co je różni?
Pierwszy wariant ma prostą konstrukcję. Bilety jednorazowe drożeją o 20 proc.: jednorazowy normalny zamiast 2 zł będzie kosztować 2,4 zł, a ulgowy już nie 1 zł, ale 1,20 zł. Mniej, bo tylko o 10 proc. zdrożeć mają bilety okresowe: miesięczną sieciówkę kupimy za 94 zł, a nie za 84 zł jak teraz.
Drugi wariant jest bardziej złożony. Bilety jednorazowe drożeją w nim tak, jak w poprzednim. Ale okresowe znacznie mniej: miesięczna sieciówka kosztowałaby 89 zł.
W tym wariancie pojawiają się też bilety czasowe, umożliwiające przesiadki. Kosztowałyby 2 zł, 3 zł i 5 zł i byłyby ważne odpowiednio przez 15, 30 lub 60 minut po skasowaniu. W tym czasie można by się przesiadać do woli.
By nie było nieporozumień z kontrolerami, na przystankowych rozkładach miałyby się pojawić informacje jak daleko można dojechać z danym rodzajem biletu czasowego.
– Z trzeciego wariantu rezygnujemy – mówi Anna Kamińska-Smarzewska, zastępca dyrektora Zarządu Transportu Miejskiego. Zakładał on całkowitą likwidację biletów jednorazowych i zastąpienie ich czasowymi. Ta wersja została najgorzej oceniona przez lublinian w badaniach opinii publicznej zleconych przez ZTM.
Ale i te lepiej ocenione podwyżki nie wzbudzają zachwytu pasażerów. – Może bilety w innych miastach kosztują więcej, ale tam mają zupełnie inny standard komunikacji. Na naszej trudno polegać – mówi Małgorzata Jaszczuk z Lublina.
Jeśli radni nie zgodzą się na podwyżki, przetargi nie zostaną rozstrzygnięte, a przewoźnicy prywatni nie będą honorować miejskich biletów.