

Od stycznia do lubelskiego oddziału NFZ wpłynęły dwie skargi, złożone przez pacjentów na szpitale. Obydwie dotyczyły Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych.

Tej sprawie postanowił bliżej przyjrzeć się lubelski oddział NFZ. – Szpital poinformował nas, że pacjentkę niezwłocznie zbadał internista. Później zlecono badania. Długość pobytu pacjentki w SOR była podyktowana koniecznością oczekiwania na wyniki badań diagnostycznych – tłumaczy Urszula Strażyc.
Jeśli chodzi o dokumentację, pracownicy NFZ ustalili, że pozostała w szpitalu, ponieważ pacjentka opuściła SOR, nie informując o tym fakcie personelu medycznego.
Skargi pacjentów na lekarzy przestały już dziwić personel medyczny. – Często wynikają z tego, że chorzy są zniecierpliwieni oczekiwaniem na badanie lekarskie. Tymczasem to lekarze dyżurni kwalifikują, czy to właśnie ten pacjent w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia powinien być przyjęty jako pierwszy – podkreśla Marta Podgórska, rzecznik prasowy SPSK nr 4 przy ul. Jaczewskiego w Lublinie.