Policjanci z karabinkami, a w pogotowiu kolczatki. Wczoraj na rogatkach Lublina kilkudziesięciu policjantów z Komendy Miejskiej kontrolowało samochody. Funkcjonariusze zwracali szczególną uwagę na zawartość bagażników.
Pośpiech kosztuje
Tym razem jednak jechał zgodnie z przepisami. Gdyby komukolwiek przyszło na myśl uciec przed pierwszym patrolem, z pewnością jazdę zakończyłby przy wyjeździe z ul. Grygowej. Policjanci mieli przygotowaną – na wszelki wypadek – kolczatkę, którą można by w kilka sekund rozciągnąć na jezdni. Na szczęście wczoraj leżała bezużyteczna.
9.45. Funkcjonariusze z wydziału przestępstw gospodarczych i sekcji kryminalnej mają celne „trafienie”. Z daleka wytypowali forda na ukraińskich numerach. – Dlaczego akurat tego, skoro w ciągu kilkunastu minut minęły nas inne samochody zza wschodniej granicy? Policjanci tajemniczo się uśmiechają. Po chwili z bagażnika auta, którym jechało dwóch Ormian, wyciągają cztery reklamówki z płytami CD i oprogramowaniem komputerowym.
Nowak czy Kowalski
– Zdarza się, że deportowana z Polski osoba wraca po pewnym czasie do kraju – wyjaśnia jeden z policjantów. – W paszporcie ma jednak nazwisko... panieńskie matki. Deportujemy Kowalskiego, a wraca Nowak. Stare numery. Znamy to.
Towar za 40 tys.
– Przecież jechałem „pięćdziesiątką” – tłumaczy kierowca audi. – Dlaczego mnie zatrzymujecie? Policjantów zainteresował zestaw CB. Kierowca nie miał na niego zezwolenia. Ten problem rozwiąże sąd.
– Wypisaliśmy kilkanaście mandatów za zły stan techniczny samochodów i nadmierną prędkość – mówi asp. Jerzy Reszka z sekcji ruchu drogowego KMP. – W jednym z samochodów z Ukrainy znaleźliśmy także sporą ilość papierosów i alkoholu.
Akcja trwała do godz. 14. 32 kierowców otrzymało mandaty. Zabezpieczono nielegalny towar o wartości około 40 tys. złotych.
– Nie były to jednorazowe działania policji – zapowiada nadkom. Leszek Łuszczewski, zastępca naczelnika sekcji ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. – Będziemy kontynuować tego typu akcje.