Złodzieje włamali się do skrzynki telefonicznej w bloku przy ul. Wallenroda w Lublinie. Nakradli impulsów. Mieszkańcy dostali wysokie rachunki za rozmowy, ale TP SA nie chce słyszeć o reklamacji.
Inni lokatorzy też poniosą koszty działalności złodziei, zapłacą po 100, 120 zł. Zgodnie z billingami, jakie przysłała im telekomunikacja, wszyscy naraz zostali abonentami jednej sieci komórkowej. Państwo Gańscy dostali rachunek na 30 zł. – Na szczęście nam wyszło niedużo, ale nie rozumiem dlaczego mamy płacić za nie swoje winy – denerwuje się Wojciech Gański.
Lokatorzy bloku przy ul. Wallenroda nie rozumieją, jak to się mogło stać. – Można doładować konto komórkowe w sieci Idea, obciążając konto numeru stacjonarnego – mówi Maria Piskier z biura prasowego TP SA. – Potwierdziliśmy sygnały o kradzieżach tych impulsów.
Mimo to TP SA nie chce uznać reklamacji. A mieszkańcy lubelskiego osiedla A. Mickiewicza nie są jedynymi okradzionymi z impulsów. Policja przyjmuje podobne zgłoszenia.
– Złodzieje włamują się do skrzynek na klatkach schodowych – tłumaczy Zbigniew Wiszniewski, kierownik administracji osiedla A. Mickiewicza. A za skrzynki odpowiedzialna jest telekomunikacja, to ona powinna ponosić konsekwencje takich włamań.
– Jeśli TP SA nie uwzględni mi reklamacji, zmienię operatora – zapowiada Stefan Przesmycki. – Uważam, że jeśli operator wprowadza takie nowinki techniczne, to powinien liczyć się także ze skutkami ubocznymi i przyznać się do błędu.
– Wyjaśnię ten przypadek – obiecuje Maria Piskier. – A kradzieżom można zapobiegać. Trzeba zadzwonić na Błękitną Linię i zablokować (bezpłatnie) połączenia wychodzące, rozpoczynające się na 0-300.