Ponad 30 osób na jedno miejsce, tak duża jest konkurencja w naborze do Straży Miejskiej. Miejsc jest osiem, chętnych już 268, a część zgłoszeń dotrze jeszcze pocztą.
Termin na składanie dokumentów upłynął we wtorek, ale straż czeka jeszcze na dokumenty, które dotrą pocztą. Regulamin pozwalał na taki tryb zgłoszenia. Jak dotąd na 268 podań, 94 złożyły kobiety.
Rekrutacja ma wyglądać zupełnie inaczej, niż pod rządami poprzedniego komendanta. Wtedy kandydaci musieli składać dokumenty pisane ręcznie, by komisja poznała ich charakter pisma. Później czekało ich dyktando, które było sprawdzane nierzetelnie. Za taki sprawdzian z ortografii można było dostać tyle samo punktów, co za znajomość trzech ważnych ustaw. Straż wynajęła też wtedy psychologa z poradni dziecięcej, który miał oceniać chętnych. Do finału weszły jednak osoby, które uznał za agresywne i nieopanowane. Były też przypadki przeróbek w kartach z punktacją kandydatów.
Teraz ma być inaczej. Dokumenty można było napisać komputerowo, nie będzie żadnego dyktanda, za to wszyscy muszą przejść test sprawności fizycznej z płotkami, skokiem przez skrzynię, slalomem i rzutem piłką lekarską. Kto go nie zaliczy, ten nie przejdzie do drugiego etapu, czyli testu z Ustawy o strażach gminnych i Ustawy o pracownikach samorządowych. 60 proc. poprawnych odpowiedzi pozwala przejść dalej, do rozmowy kwalifikacyjnej. Zwyciężyć mają najlepsi.
Nowi strażnicy zaczną pracę pod koniec roku. Ich pierwsza wypłata wyniesie 1800 zł brutto.