Rozmowa z Waldemarem Słowikiem, właścicielem fermy drobiu w Majdanie Trzebieskim
• Ile ma pan kurników?
- Trzy produkcyjne i jedną odchowalnię.
• Próbował pan kiedyś doliczyć się swoich kur?
- Co drugi dzień robimy przegląd stada. W tej chwili mam 95 tys. kur niosek.
• Ile dziennie zbiera pan jaj?
- Około 80 tysięcy.
• Na wiosnę kury niosą się lepiej?
- Pora roku nie ma na to wpływu. Aby kura znosiła jaja, trzeba zapewnić jej warunki. Musi mieć odpowiednią temperaturę, w ciągu doby 15-16 godzin światła oraz pod dostatkiem paszy i wody.
• Co robi pan z taką ilością jaj?
- Sprzedaję. Około piętnaście procent produkcji schodzi na miejscu. Mamy sklep firmowy przy fermie. Pozostałe jaja trafiają do dużych marketów. Eksportuję też jaja do Anglii.
• Po jaja na Wielkanoc ustawiają się kolejki?
- Nie da się u nas ukryć wzmożonego ruchu. Po jaja bezpośrednio na fermę przyjeżdżają klienci indywidualni, zaopatrują się tu też małe firmy. Piekarnie, ciastkarnie, stołówki i domy opieki społecznej. Sami też dowozimy jaja do klienta.
• W sprzedaży ma pan jaja o różnej wielkości?
- Najlepiej sprzedają się te największe. Małe jaja odstawiamy do sklepów.
• Są też jaja vita.
- Tak. Mają zmniejszoną zawartość złego cholesterolu. Spożywanie ich zaleca się szczególnie osobom chorym, mającym problem z wysokim cholesterolem i dzieciom. Coraz więcej klientów kupuje je, mimo że są troszkę droższe.
• Na święta ceny poszły w górę?
- U nas nie. Ceny mamy stałe. Najtańsze jaja sprzedajemy po 22 grosze, najdroższe po 38 groszy. Za jajo vita trzeba zapłacić 40 groszy.
• Jaja z przydomowych kurników są ponoć zdrowsze, smaczniejsze, większe...
- Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Jak jajko kury z przydomowego kurnika może być lepsze, jak ta kura ma kontakt z brudem, grzebie w gnoju i błocie i je nie wiadomo co... Na fermie każda kura dostaje najlepsze pasze, jest pod stałą kontrolą i nie ma styczności z kałem.
Agnieszka Ciekot