Na specjalny pociąg nie można już liczyć. Na samolot również. Ale na ludzką solidarność tak. Jadący do Rzymu mieszkańcy Lublina przyjmują pasażerów do swych aut. Jest też kilkadziesiąt miejsc w autokarach wyjeżdżających sprzed lubelskich kościołów.
Ci, którzy dziś podejmą podobną decyzję, mają jeszcze szanse. 20 wolnych miejsc jest w autokarze odjeżdżającym sprzed lubelskiego kościoła pw. Św. Trójcy przy ul. Nałęczowskiej. – Wyjazd w samo południe. Koszt 400 złotych. W obie strony. Noclegi i wyżywienie we własnym zakresie – informuje ks. Waldemar Ćwiek, proboszcz parafii.
10 osób może jeszcze pojechać autokarem, który wyjedzie z Lublina o godz. 17. – Tylko trzeba do nas szybko zadzwonić. Przed godziną 9.30. Potem będzie za późno – radzi Iwona Gajowiak z duszpasterstwa kolejarzy, które organizuje wyjazd. Przejazd w obie strony kosztuje 455 zł. W cenę wliczone jest ubezpieczenie oraz opieka przewodnika. I jeden nocleg. – Ale dopiero w drodze powrotnej. Bo do Rzymu dotrzemy pewnie około północy. I czasu zostanie tylko tyle, by dotrzeć na miejsce uroczystości – wyjaśnia ks. Eugeniusz Zarębiński, proboszcz parafii pw. św. Stanisława. Grupa jego parafian jedzie właśnie tym autokarem.
Gdy w kościele na lubelskich Czubach zamknięto listę pasażerów do autokaru, telefon nadal dzwonił. – Odbierałem też telefony od ludzi, którzy jadą swoim prywatnym samochodem i mają wolne miejsca w aucie. Zostawiali swoje namiary. Prosili, by przekazać je tym, którzy chcą jeszcze jechać. I tak się zaczęło – opowiada ks. Ireneusz Posturzyński z parafii św. Rodziny.
– Jedziemy z kolegą. Miało nas być więcej. Ale niektórzy zrezygnowali. Dlatego możemy zabrać dwie osoby – mówi Wojciech Sobieszuk z Lublina. Jako jeden z pierwszych zadzwonił do parafii, zostawiając swój numer telefonu.
Praktycznie żadne są szanse, by kupić jeszcze bilet na jeden z sześciu specjalnych pociągów do Rzymu. Bilety były dostępne tylko na siedmiu dworcach w Polsce. Ale nie na Lubelszczyźnie. – Była tu 60-osobowa grupa z KUL, a ja nawet nie mogłam zrobić rezerwacji – rozkłada ręce kobieta z okienka InterCity na dworcu w Lublinie. Dlaczego? – Bo bilety trzeba ręcznie wypisywać.
Wczoraj tylko nieliczni mieszkańcy Chełma przychodzili na dworzec, by zapytać o pociąg do Rzymu. Ale w informacji mogli dostać najwyżej... numer telefonu do informacji.
Sporo wolnych miejsc było jeszcze wczoraj w dodatkowych autobusach do Rzymu odjeżdżających z lubelskiego Dworca Głównego PKS. Ale po 7 rano nie ma dziś żadnego kursu. Następny jutro o tej samej porze. Za późno.
Choć konieczne było podstawienie dodatkowych autokarów, to podróżnych było mniej, niż spodziewali się przewoźnicy. Niektórzy pielgrzymi rezygnowali, gdy zrozumieli, że do samego Rzymu nie wjadą. I że później mogą nie dotrzeć bliżej niż dwa kilometry od miejsca ceremonii. – Ludzie z żalem odchodzili od kas. Chcieli choć porozmawiać o swym żalu po śmierci Ojca Świętego. Prawie jak w telefonie zaufania – przyznaje kasjerka z lubelskiego dworca PKS.
Swoje robiła też cena. W zależności od przewoźnika – w obie strony – od 486 zł do 540 zł. – Dużo ludzi pyta, ale jak do tej pory nikt nie wykupił biletu – potwierdza Marzena Mleczko z zamojskiego biura podróży „Rumat”.
Dominik Smaga, (am, ema, sad)