Jest akt oskarżenia w sprawie napadu na bank w Lublinie. 37-letni recydywista Bartosz W. wpadł tydzień po kradzieży w jednym z warszawskich hoteli.
Sprawą Bartosza W. zajmie się Sąd Okręgowy w Lublinie. Do banku przy ul. Głębokiej wszedł w połowie marca ok. godz. 16. Napastnik miał kurtkę z kapturem i zasłoniętą twarz. W placówce było wówczas czworo pracowników.
Mężczyzna podbiegł do jednej z kobiet i grożąc bronią zażądał wydania pieniędzy. Pomylił jednak okienka – wybrana przez niego pracownica nie miała dostępu do gotówki.
– Bartosz W. wskoczył wówczas na biurko i skierował się w stronę drugiej pracownicy. Groził jej bronią i szarpał za marynarkę – relacjonuje Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Przerażona kobieta otworzyła kasetkę z pieniędzmi. Napastnik zabrał z niej blisko 20 tys. zł i uciekł. Nikomu z banku nic się nie stało.
Jak ustalili śledczy, po napadzie Bartosz W. pojechał do jednego z lubelskich hoteli. Stamtąd ruszył do Warszawy. Ukrywał się w wynajętym apartamencie. Nieco ponad tydzień później został tam zatrzymany przez policjantów. W trakcie przeszukania apartamentu kryminalni znaleźli ukrytą w łazience broń. Schowana była w skrytce za wodomierzami.
W prokuraturze Bartoszowi W. postawiono zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Grozi za to do 12 lat więzienia. Mężczyzna musi się liczyć nawet z surowszym wyrokiem, bo będzie odpowiadał jako recydywista. Był już karany m.in. za nielegalne posiadanie broni oraz naruszenie nietykalności cielesnej. Bartosz W. nie przyznaje się do napadu na bank.