Z takimi hasłami na transparentach przyjechało dziś do Lublina kilkuset nauczycieli w całego regionu. Na maj zapowiedzieli strajk.
Pani Joanna, razem z kilkuset pracownikami oświaty z całego regionu, protestowała dziś przed lubelskim Urzędem Wojewódzkim. Identyczne pikiety odbyły się we wszystkich miastach wojewódzkich.
Dziś minęły 2 miesiące, odkąd oświatowe związki zawodowe wręczyły minister edukacji swoje postulaty.
- Rząd nawet nie zareagował - mówi Teresa Misiuk, przewodnicząca oświatowej "S” Regionu Środkowowschodniego. - To spotkanie jest ostatnim dzwonkiem dla rządzących, żeby wreszcie zaczęli z nami rozmawiać.
- Jeżeli nie, to będziemy zmuszeni zastrajkować 27 maja - zapowiedział dzisiaj w Lublinie Jarosław Czarnowski, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Nie pozwolimy się poniewierać, poniżać i żebrać. My chcemy uczyć. Ale teraz nie mamy wyjścia. Musimy walczyć o swoje.
Do protestujących wyszła wojewoda Genowefa Tokarska. Nauczyciele przekazali jej symboliczny ostatni dzwonek dla rządu oraz postulaty do premiera, ministra edukacji i ministra pracy. Wojewoda obiecała, że przekaże petycje adresatom.
Nauczyciele pytali też Tokarską, dlaczego bez podania żadnej przyczyny odwołała niedawno lubelskiego kuratora oświaty Marka Błaszczaka. - O sprawach personalnych nie będziemy rozmawiać na ulicy - ucięła wojewoda.
Czego chcą nauczyciele:
* utrzymania Karty Nauczyciela i dotychczasowych uprawnień emerytalnych
* przestrzegania zasady dialogu w sprawach oświatowych