Lekarz zalecił bezdomnemu odpoczynek, ale w noclegowni nie chcieli go przyjąć – bulwersuje się ratownik medyczny. – Tu nie ma odpowiednich warunków – tłumaczy szef lubelskiego ośrodka.
– Kilka dni temu ok. godz. 23 przywieźliśmy tam starszego mężczyznę wypisanego z izby przyjęć. Był trzeźwy. Skarżył się na bóle klatki piersiowej. Lekarz zalecił mu, żeby coś zjadł i się wyspał – opowiada ratownik medyczny, z jednej z firm transportowych, który zgłosił się do naszej redakcji. – Pracownik noclegowni nie chciał go przyjąć. Mówił, że nie przyjmują chorych. Ale ten pan wcale nie potrzebował pomocy medycznej.
– Znam sytuację. Ten człowiek został przyjęty, choć nie przyjmujemy w noclegowni osób chorych i takich, które nie mogą samodzielnie się poruszać. Od tego są schroniska – mówi Krzysztof Leszczyński, prezes stowarzyszenia "Nadzieja”. – W noclegowni nie ma dla nich odpowiednich warunków. Są materace na podłogach i łazienki tzw. "na skoczka”, a rano budynek jest zamykany. Ten pan miał duże problemy z chodzeniem. Rano koledzy pomagali mu przejść do dziennego ośrodka.
To nie pierwszy taki przypadek. – Policja wie gdzie, kogo powinna przewozić, ale ze szpitalami mamy problem. Zdarza się, że karetki zostawiają kogoś opartego o ogrodzenie i odjeżdżają – dodaje Leszczyński. – Każdy szpital może przecież zadzwonić i zapytać o miejsce.
– To szpitale, a nie pogotowie, decydują gdzie przewożą pacjentów. Zlecają to firmom (zajmującym się transportem medycznym - red.), z którymi mają zawarte umowy – mówi Alicja Ciechan, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w Wojewódzkim Pogotowiu Ratunkowym SPZOZ w Lublinie.
– W tym czasie, kiedy przywieziono tego pana do noclegowni, mieliśmy cztery wolne miejsca w schronisku przy ul. Garbarskiej – dodaje Leszczyński.
Nadzieja
Charytatywne Stowarzyszenie Niesienia Pomocy Chorym Uzależnionym od Alkoholu "Nadzieja” prowadzi m.in. noclegownię i schronisko dla bezdomnych mężczyzn. W ramach konkursów stowarzyszenie otrzymuje finansowe wsparcie z miasta i Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Lublinie. – Współpraca przebiega wzorowo.
W stowarzyszeniu pracuje szereg profesjonalistów, którzy od lat są zaangażowani w pracę z bezdomnymi i osobami mającymi problem z alkoholem – mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta miasta. W samych superlatywach o "Nadziei” wypowiada się też dyrektor ROPS.