Nowa moda na parkingach. Miejsca zajmują lawety z banerami reklamowymi. Kierowcy się denerwują, a Straż Miejska rozkłada ręce: Jeśli przyczepa nie tamuje ruchu, nic nie możemy zrobić.
Przeszkadza za to mieszkańcom bloku, obok którego stoi reklamowa przyczepa. – Czasem są nawet dwie albo trzy – żali się jedna z mieszkanek. – Z normalnego parkingu dla ludzi robią nam centrum handlowe. A gdzie my mamy zostawiać samochody?
Podobny problem jest na miasteczku akademickim, gdzie reklamowe lawety są zaparkowane m.in. wzdłuż ulicy Radziszewskiego, np. przed rektoratem UMCS.
– Nie dość, że te reklamy psują wizerunek uczelni, to jeszcze blokują miejsca parkingowe, których i tak jest mało – mówi dr Marcin Lipowski, kierownik Zespołu ds. Informacji i Promocji UMCS. – Cały czas dzwonimy do Straży Miejskiej. Część tych przyczep jest usuwana. Ale nie wszystkie.
Strażnicy przyznają, że w większości przypadków mają... związane ręce. – Jeżeli pojazd jest zaparkowany na ogólnodostępnym parkingu, nie jest wrakiem i nie łamie przepisów ruchu drogowego, np. nie utrudnia przejazdu innym pojazdom lub ich nie zastawia, wówczas nie ma podstaw do interwencji – wyjaśnia Robert Gogola z lubelskiej Straży Miejskiej. – Prawo zezwala na parkowanie przyczep samochodowych tak samo, jak samochodów.
Co innego, jeśli taka reklama łamie przepisy ruchu drogowego. – W czwartek interweniowaliśmy na ul. Radziszewskiego, gdzie jedna z takich przyczep była nieprawidłowo zaparkowana. Nakazaliśmy jej usunięcie – dodaje Gogola. – Druga, na tej samej ulicy, była zaparkowana prawidłowo, więc nie było podstaw, żeby ją usunąć.
– Jeśli prawo o ruchu drogowym nie zakazuje parkowania lawet na ogólnodostępnych miejscach, to dlaczego ja mam tam nie parkować. Nie widzę nic przeciwko – mówi Grzegorz Bartnik, właściciel lubelskiej korporacji taksówkarskiej, która promuje się właśnie na przyczepach. – Rynek jest, jaki jest. Zwłaszcza w Lublinie jest bardzo ciężki. Każdy szuka różnych możliwości, żeby się zareklamować.
– To sposób na taniość. Bo nie płaci się za jakość, za odpowiednią ekspozycję – podkreśla dr Lipowski. – Największe firmy, które dbają o swój wizerunek, nigdy nie zdecydują się na taką reklamę.