Okupacyjny protest głodowy rozpoczął w środę jeden z przedsiębiorców pokrzywdzonych przez włoską firmę Astaldi, która nie płacąc podwykonawcom porzuciła przebudowę torów z Lublina do Dęblina. W czwartek może dojść do blokady dróg przez innych przedsiębiorców, którzy też czekają na zapłatę za swoją pracę
– Nie mam z czego żyć – mówi Artur Sudnik, który rozpoczął w środę samotną głodówkę. To przedsiębiorca pracujący dla Astaldi przy instalacji zabezpieczeń wymaganych przez przepisy o ochronie środowiska. Po południu wszedł do budynku i zajął miejsce na korytarzu kolejowego biurowca przy Okopowej w Lublinie. Nie zamierza stąd wychodzić, dopóki nie dostanie zapłaty za wykonaną pracę.
– Firma Astaldi jest mi winna 80 tys. zł. Tyle mam na trzech fakturach, jedna jest sprzed 116 dni, pozostałe sprzed 50 – mówi Sudnik. Włoska firma, dla której pracował, przebudowywała linię kolejową Lublin–Dęblin. Robiła to siłami swoich podwykonawców, którym nie zapłaciła za wykonaną pracę. Potem zrezygnowała z kontraktu, bo uznała, że nie opłaca jej się pracować za cenę, którą sama zaproponowała. A to właśnie dzięki najniższej cenie wygrała przetarg.
W podobnej sytuacji jest wiele firm, a zaległości wobec podwykonawców liczone są w milionach złotych. Firma głodującego przedsiębiorcy jest jedną z tych, którym Włosi winni są najmniej pieniędzy, co wcale nie oznacza najmniejszych problemów, zwłaszcza dla dwuosobowej firmy.
– W tę działalność włożyliśmy wszystkie pieniądze, po prostu nie mam z czego żyć – skarży się przedsiębiorca. Ci, którym Astaldi winne jest o wiele więcej, zamierzają w czwartek zablokować swoim sprzętem drogi krajowe nr 17 i 19.
Do kolei trafiło pismo od podwykonawców grożących, że gotowi są zablokować również tor prowadzący do zakładów azotowych w Puławach oraz plac budowy na linii kolejowej Lublin–Dęblin, na której w przyszłym tygodniu wznowione mają być prace siłami spółek zależnych PKP Polskich Linii Kolejowych.
To, czego nie wypłaciła podwykonawcom firma Astaldi, powinna wypłacić kolej. Ta zapewnia, że robi, co może, by rozliczyć się z firmami. – Polskie Linie Kolejowe nie pozostawiły bez wsparcia podwykonawców Astaldi, którzy nie otrzymali należności za wykonaną pracę. Spółka realizuje nadzwyczajne działania związane z regulowaniem należności dla podwykonawców – zapewnia Mirosław Siemieniec, rzecznik spółki. Informuje, że do środy kolej zapłaciła podwykonawcom z linii Lublin–Dęblin już prawie 31 mln zł, a dzisiaj przeleje im około 10 mln zł.
Na rozliczenie czekają jeszcze dziesiątki firm. – Postępowanie dotyczy 99 podmiotów na kwotę 108 mln zł – przyznaje Siemieniec.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że sprawą linii kolejowej między Lublinem a Dęblinem interesuje się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Agencja nie udziela jednak wyjaśnień. – Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie komentuje sprawy – odpisało nam po dwóch tygodniach biuro prasowe ABW.