Ministerstwo Sprawiedliwości USA przekazało lubelskiemu Instytutowi Pamięci Narodowej dane czterech essesmanów, którzy działali na Lubelszczyźnie. Po zebraniu przeciwko nim dowodów przez prokuratorów z Lublina dojdzie do wystąpienia o ich ekstradycję do Polski.
Chodzi o Dymitra S., Bronisława H., Jacoba R. oraz mężczyzny, który może być słynącym z okrucieństwa esesmanem, nazywanym przez więźniów obozów "Iwanem Groźnym”.
- W USA zostali pozbawieni obywatelstwa z powodu zatajenia swej przynależności do formacji SS - mówi Witkowski. - Teraz musimy opracować procesowo dokumenty, które nam przysłano. Jeśli materiał dowodowy wystarczy na postawienie zarzutów, wystąpimy o ich ekstradycję.
Witkowski nie chciał podać czy wśród esesmanów jest Bronisław Hajda, 82-letni Ukrainiec, przed wojną obywatel Polski, który w latach 90. został pozbawiony obywatelstwa USA.
Esesmanów, których dotyczy śledztwo, zwerbowano wśród jeńców radzieckich narodowości ukraińskiej bądź mieszkańców wschodnich kresów II Rzeczypospolitej. Potem byli szkoleni w Trawnikach pod Lublinem. Używano ich do pomocy w akcji Reinhardt - przy likwidacji gett w Generalnym Gubernatorstwie, w obozach zagłady służyli jako wachmani. Działali m.in. w Trawnikach, Sobiborze, Bełżcu i Poniatowej.
W dokumentach przesłanych z USA pojawia się nazwisko mężczyzny, który może być "Iwanem Groźnym”, oprawcą z Treblinki. W latach 80. uważano, że był nim Iwan Demianiuk, którego sądzono w Izraelu. Został uniewinniony, bo nie było dowodów. W dokumentach, które otrzymał lubelski IPN są informacje o innym mężczyźnie, który mógł nosić ten pseudonim.
IPN wystąpił już o informacje na temat całej czwórki do Żydowskiego Instytutu Historycznego, archiwów polskich, rosyjskich i ukraińskich. Chce wysłać swojego prokuratora do USA i przygotowuje wniosek do strony amerykańskiej o udzielenie pomocy prawnej. Nadal są też poszukiwani świadkowie tych zbrodni.
Bronisław H. i Jacob R. mieszkają dalej w USA, Dymitro S. żyje w Niemczech. Mają po ok. 80 lat. Bronisław H. starał się nawet o przyznanie polskiego obywatelstwa, ale otrzymał decyzję odmowną.
W Polsce nie można skazać za samą przynależność do SS. Trzeba udowodnić popełnienie zbrodni.
skazani
w Oświęcimiu Rudolf Hoess, gen. SS Juergen Stroop, który stłumił powstanie w getcie warszawskim. Zostali oni powieszeni. Tylko Kochowi wyrok śmierci zamieniono na dożywocie; zmarł w polskim więzieniu
w latach 80. (PAP)