Marcin Żuchowicz dowiedział się, że nie ma prawa jazdy …5 lat po tym, jak je stracił. Był w tym czasie kilka razy kontrolowany przez drogówkę. Ale dopiero podczas ostatniej funkcjonariusz zorientował się, że kierowca nie ma uprawnień.
Żuchowicz został zatrzymany przez patrol drogówki w piątek w Świdniku, gdzie miał zeznawać jako świadek w sądzie. Po drodze zlekceważył znak zakaz skrętu w lewo. Funkcjonariusze sprawdzili jego dane w policyjnej bazie danych. Okazało się, że mężczyzna nie ma uprawnień do kierowania. Policjant zabrał mu prawo jazdy.
Okazało się, że Wydział Komunikacji Urzędu Miejskiego w Lublinie cofnął Żuchowiczowi uprawnienia do kierowania pojazdami jeszcze w lutym 2005 roku. Powód? Mężczyzna nazbierał punktów karnych i nie stawił się na kolejnym egzaminie na prawo jazdy.
– Wysyłaliśmy na jego adres pisma informujące o naszych krokach, ale nie odbierał korespondencji. Listonosz twierdził, że mieszkanie jest zamknięte – wyjaśnia Tadeusz Franaszczuk, dyrektor Wydziału Komunikacji lubelskiego Ratusza.
Żuchowicz tłumaczy, że nie mógł odebrać zawiadomienia, bo w tym czasie, przebywał w areszcie. Ale o tym, że nie ma prawa jazdy powinien dowiedzieć się od policjantów, którzy go potem kilkakrotnie kontrolowali.
– Jeszcze w 2005 roku miałem kolizję i dostałem mandat. A niedawno dostałem dwa mandaty za przekroczenie prędkości i rozmowę przez telefon podczas jazdy – opowiada. – Poza tym kilka razy byłem kontrolowany na trzeźwość.
Informacja o tym, że Marcin Żuchowicz nie może prowadzić pojazdów, w policyjnej bazie danych znajduje się od 2005 roku. Są też tam informacje, że w tym roku dostał dwa mandaty.
– Policjanci popełnili błąd – przyznaje Janusz Wójtowicz, rzecznik KWP w Lublinie. – Podczas wcześniejszych kontroli mieli obowiązek sprawdzić informacje w kartotece. Będziemy wyjaśniać dlaczego temu kierowcy nie zostało zatrzymane prawo jazdy.
Podczas piątkowej kontroli w Świdniku Żuchowiczowi nie tylko zabrano prawo jazdy. Dostał też nowy mandat - za jazdę bez uprawnień. Odmówił jego przyjęcia, więc sprawa trafi do sądu. Teraz musi przejść procedurę, która czeka na niego od pięciu lat: zgłosić się na badanie psychologiczne i zdać egzamin na prawo jazdy.