Nie wszyscy uczniowie szkół na Lubelszczyźnie otrzymali już podręczniki. Ministerstwo uspokaja, że książki już jadą do szkół, a na razie można się uczyć bez nich.
– Moja córka nie ma jeszcze podręczników – alarmuje rodzic siódmoklasisty z Lublina. Nie chce powiedzieć, o jaką placówkę chodzi, by nie zostać rozpoznanym. – Byłam u dyrektora i usłyszałem, że szkoła czeka, a książki mają być pod koniec tego tygodnia. Podobno nie dzieje się nic złego, ale jestem tym zaniepokojony. Dzieci moich znajomych z innych szkół uczą się już normalnie i odrabiają prace domowe. U córki nikt prac domowych nie zadaje, bo nie ma ani ćwiczeniówek, ani książek.
Do Ministerstwa Edukacji Narodowej trafiają sygnały, że podręczniki nie dotarły do wszystkich szkół. Resort podkreśla jednak, że podręcznik jest jednym z materiałów, który pomaga uczniom i nauczycielom realizować podstawę programową. Nauczyciel ma w tym zakresie pełną dowolność, może korzystać z podręcznika, ale nie musi.
– Uczniowie realizują podstawę programową kształcenia ogólnego dla danego typu szkoły, nie zaś podręcznik. Nauczyciele mogą zatem w normalnym trybie realizować zajęcia dydaktyczne i wychowawcze – wyjaśniają pracownicy Departamentu Informacji i Promocji MEN.
Pod koniec sierpnia przewodniczący Sekcji Wydawców EdukacyjnychPolskiej Izby Książki poinformował, że podręczniki są gotowe, a do ponad 95 proc. szkół trafią najpóźniej w pierwszych tygodniu września.
Mimo to minister Anna Zalewska zwróciła się z prośbą do kuratorów oświaty o monitorowanie sytuacji w szkołach.
Darmowe podręczniki i ćwiczenia dostają wszyscy uczniowie podstawówek oraz dwóch ostatnich klas wygaszanych gimnazjów. Rodzice dokupić muszą tylko książki do przedmiotów nieobowiązkowych, czyli m.in. religii i etyki.