Z dnia na dzień stracił pracę w spółdzielni, w której pracował 44 lata. Powód? Poskarżył się, że na hali produkcyjnej jest zbyt głośno. - Muszę słyszeć maszynę, na której pracuję. Nie mogę jej przecież zobaczyć - tłumaczy Andrzej Gieroba.
- Hala ma ok. 150 mkw. powierzchni. Wiertarki i gwinciarki pracują na samym środku i hałas swobodnie się rozprzestrzenia. Odmówiłem noszenia ochronników słuchu, bo muszę słyszeć maszynę, na której pracuję. Nie mogę jej przecież zobaczyć - tłumaczy pan Andrzej. - Doskonale znam ten zakład, sprawę rozwiązałaby zwykła ścianka działowa. Gdy zarząd zignorował moją prośbę, poinformowałem o sprawie media - opowiada.
Mimo że występował w imieniu wszystkich pracowników, a pod pismem do zarządu podpisały się też inne osoby, tylko on został ukarany. Dlaczego?
- Bo to pan Gieroba był inicjatorem całej akcji i to on oczernił spółdzielnię w mediach. Wcześniej też łamał regulamin pracy i lekceważył polecenia kierownictwa - mówi Paweł Skrzypek, prezes spółdzielni. - Zleciliśmy pomiary poziomu hałasu w hali. Wyniki są w normie. A pomysł oddzielenia sprzętu ścianką działową jest niewykonalny ze względów technicznych.
- Dociera do mnie wiele niepokojących sygnałów od pracowników spółdzielni. Ludzie skarżą się na warunki i atmosferę. Nie chcą mówić głośno, bo boją się, że też stracą pracę - mówi Zbigniew Nastaj. I dodaje: - Działanie zarządu to ewidentna niesprawiedliwość. Niewidomi muszą dbać o słuch, bo to on zapewnia im bezpieczeństwo. Poza tym każdy ma prawo do ubiegania się o polepszenie warunków pracy, także za pośrednictwem mediów.
Inspekcja Pracy zna sytuację w spółdzielni. - Ostatnia kontrola wykazała wiele nieprawidłowości dotyczących czasu pracy i przepisów BHP - mówi Danuta Serwinowska z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Lublinie. I wylicza: - Nie było m.in. odpowiedniej tzw. wolnej powierzchni dla pracowników. W szatni brakowało skutecznej wentylacji i odpowiedniej ilości miejsc siedzących. Poręcze na klatce schodowej były niedostosowane do potrzeb niewidomych, a w piwnicy i na korytarzu znajdował się sprzęt, który mógł zagrażać ich bezpieczeństwu. Przy okazji następnej kontroli na pewno dokładniej przyjrzymy się kwestii hałasu - zapewnia.
Andrzej Gieroba zamierza walczyć o sprawiedliwość w sądzie pracy. - Mam na utrzymaniu żonę i niepełnosprawną córkę. Zarząd nie może tak traktować pracowników - mówi.