Boję się o swoje życie – przyznaje Abayomi, który mieszka w Lublinie od 32 lat. Wiosną został zaatakowany na jednej z lubelskich ulic. Ten, który na niego napadł, dostał zakaz zbliżania się do Nigeryjczyka na mniej niż 100 metrów. Ale teraz mężczyźni mają się spotkać twarzą w twarz podczas konfrontacji organizowanej przez śledczych.
29 maja Abayomi szedł ulicą Lwowską.
– Na drugiej stronie zobaczyłem mężczyznę, który krzyczał „Spie… aj do Afryki” i Je..ać Murzynów”. Potem podbiegł, kopnął mnie w biodro i uderzył pięścią w klatkę piersiową – relacjonuje. – Zgłosiłem ten atak, bo nie można nie reagować na taką agresję. Zeznawałem chyba cztery razy. Rozpoznałem też tego mężczyznę przez okno weneckie.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Lublin - Południe. Zebrano zeznania świadków, nagrania z monitoringu i zgłoszenie do Centrum Powiadamiania Ratunkowego, które – jak stwierdzono – „w wysokim stopniu uprawdopodobniają iż podejrzany dopuścił się zarzucanego mu czynu”.
Dlatego prokuratura zdecydowała o zastosowaniu m.in. zakazu zbliżania się mężczyzny do Nigeryjczyka na mniej niż 100 metrów. Zakazała mu też jakichkolwiek kontaktów z pokrzywdzonym.
– Zastosowanie środków zapobiegawczych (…) ma na celu zapobiegnięcie przez podejrzanego nowego, ciężkiego przestępstwa – czytamy w uzasadnieniu tej decyzji. – Z uwagi na motywację, jaka towarzyszyła temu zachowaniu (użycie przemocy w stosunku do Nigeryjczyka – red.) zachodzi uzasadniona obawa, że w przypadku kolejnego, chociażby przypadkowego spotkania, podejrzany może ponownie podejmować zachowania agresywne wobec pokrzywdzonego.
– A teraz okazuje się, że będę się musiał z tym człowiekiem spotkać, bo w tym tygodniu odbyć ma się nasza konfrontacja – denerwuje się Abayomi. – To skandal. Boję się też, że on zrobi mi krzywdę. Przecież groził już śmiercią mi i innym ciemnoskórym osobom. Nie wiem jak ten człowiek się zachowa.
– Gdyby taka czynność nie była konieczna nie byłaby przeprowadzana – tłumaczy szef Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe Bartosz Frąk. – To kolejny dowód, który jest potrzebny żeby jednoznacznie ustalić wszystkie okoliczności przed skierowaniem sprawy do sądu. Rozumiem obawy pokrzywdzonego, ale podczas czynności obecni będą funkcjonariusze policji. Będą oni gwarantować bezpieczeństwo. Gdyby zaszła próba agresji słownej czy fizycznej będą reagować. Gdyby do takich zachowań doszło, to może być to dodatkowy zarzut. Ale zakładamy, że człowiek zachowa się racjonalnie.
Podejrzany podczas wcześniejszych przesłuchań przyznał się do znieważenia Nigeryjczyka i odepchnięcia go. Zaprzeczył, że uderzył go pięścią i kopnął.
– Nie wiem jeszcze co zrobię i czy w ogóle przyjdę na tą konfrontację – przyznaje Abayomi.
Nigeryjczyk uważa, że Lublin jest rasistowskim miastem. Odkąd tu mieszka, z powodu swojego koloru skóry został zaatakowany pięć razy.
– To jest szósty raz – opowiada. – Wszystkie ataki zgłaszałem. Jedna sprawa nadal toczy się w sądzie. Cztery inne zakończyły się niskimi wyrokami dla sprawców - dostali rok albo pół więzienia. Któregoś dnia ktoś z nas zginie z powodów rasistowskich i dopiero wtedy wybuchnie afera – uważa Abayomi.