Magistrat prześwietla świeżo otwarty Dom Pomocy Społecznej. Podopieczni na wózkach skarżą się na zbyt wąskie korytarze. Na liczne usterki narzeka dyrektorka. Jej zaś Ratusz wytyka zawieranie dziwnych umów.
– Nie ma miesiąca, by nie wychodziły jakieś usterki – twierdzi za to Renata Pasikowska, dyrektor miejskiego Domu Pomocy Społecznej, który zaczął tu działać w styczniu 2010 r. I wymienia m.in. nieprzyjazne inwalidom toalety, czy zbyt ciężkie drzwi przeciwpożarowe.
Na naszą prośbę dyrektorka prowadzi do jednego z mieszkańców. – Jakbym odkręcił mocniej wodę pod prysznicem, poszłaby na pokój. Płytki odstają, co grozi upadkiem – mówi Krzysztof Wnuk. – Korytarz jest tak wąski, że jadąc na wózku nie minę nawet wiaderka sprzątaczki.
– Niektórych porzuciły rodziny, nie chcemy ich stresować.
Wcześniej, gdy Ratusz kupił wyposażenie DPS, dyrektorka skarżyła się na za wysokie szafy, za cienkie kołdry, czy tapicerowane krzesła jadalni nie nadające się dla osób w pieluchach.
– Osoby rozeznane w danych kwestiach wyjaśnią te wątpliwości – zapowiada Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik prezydenta. W DPS trwa zlecona przez Ratusz kontrola. – Prezydent zarządził ją po informacji o różnych nieprawidłowościach.
Spora część protokołu kontroli to opis uwag Pasikowskiej. Ale nie tylko. Czytamy m.in., że Elżbieta Kołodziej-Wnuk, była zastępca prezydenta naciskała, by wojewoda dopuściła DPS do pobytu 68 osób. Ta zaś uznała, że normy pozwalają na 48.
Pani prezydent szefowała też komisji rekrutującej kierownika działu gospodarczego DPS, który miał m.in. nadzorować stan budynku. Wygrała kobieta z doświadczeniem pracownika socjalnego. Pokonała absolwenta politechniki, byłego kierownika gospodarczego innego DPS-u.
Etat w księgowości (komisją kierował kto inny) dostała kobieta chwaląca się pracą na pół etatu w sklepie z odzieżą. Przegrała osoba z doświadczeniem w ZUS i księgowości dużego zespołu szkół.
Kontrola zwraca też uwagę na niektóre umowy zawierane przez DPS. 1600 zł zapłacono osobie z zewnątrz za zajęcie się przetargiem na posiłki, choć było to obowiązkiem Pasikowskiej. Podobnie (za 1600 zł) zleciła też wykonanie opisów stanowisk. Trzema umowami (razem 2,3 tys. zł) zleciła sporządzenie dokumentacji mieszkańców DPS, choć powinien to robić pracownik socjalny.
– Mogę powiedzieć, że będą wyciągane wnioski personalne – mówi rzecznik prezydenta. A pytana, czy wygasająca w czerwcu umowa Pasikowskiej zostanie przedłużona, odpowiada zdawkowo: Trwa weryfikacja dokumentów.