Wiemy już, czego można się spodziewać po nowych rozkładach jazdy, które zaczną obowiązywać 1 października. Nawet na głównych liniach nie zostanie przywrócona 15-minutowa częstotliwość kursowania.
40 dodatkowych kursów i większy tłok w pojazdach. Właśnie tego można się spodziewać po jesiennych rozkładach jazdy autobusów oraz trolejbusów.
– Zmiany nastąpią 1 października – zapowiada Monika Fisz, rzeczniczka Zarządu Transportu Miejskiego, w którym trwają prace nad nowymi tabelami odjazdów. – Publikacja informacji pasażerskiej będzie miała miejsce w ciągu kilku najbliższych dni.
ZTM zdecydował się na dołożenie kursów, ale tylko na tych liniach, na których spodziewa się większej liczby pasażerów.
– W wyniku przeprowadzonych analiz wzmocnione zostaną rozkłady wybranych linii – dodaje Fisz. – Przybędzie ogółem 40 kursów w skali dnia, dotyczy to linii 17, 26, 31, 151 i 158.
Nie oznacza to wcale dużego wzmocnienia obsady wspomnianych linii. – Na każdej uruchomionych będzie średnio od 6 do 9 dodatkowych kursów w ciągu dnia – stwierdza rzeczniczka ZTM. A jeżeli podzielimy to na dwa kierunki jazdy, łatwo zauważyć, że na pięciu liniach pojawi się od trzech do pięciu dodatkowych kursów w jedną stronę.
Zarząd Transportu Miejskiego już od dłuższego czasu podkreśla, że nie może sobie pozwolić na większe wzmocnienie rozkładów, bo drastycznie wzrosły koszty funkcjonowania komunikacji, szczególnie koszty energii elektrycznej.
– Branża transportowa najbardziej odczuwa skutki drastycznego wzrostu cen i pandemii, co potwierdza również sytuacja z innych miast – podkreśla Monika Fisz. Przyznaje, że wzrost kosztów funkcjonowania komunikacji będzie dwucyfrowy. – Uwzględniając tegoroczny wzrost cen energii elektrycznej, oleju napędowego czy materiałów eksploatacyjnych należy się spodziewać, że wzrost kosztów może wynieść nawet ponad 20 proc.
Wzrosły wypływy z biletów
80 mln zł spodziewał się uzyskać w tym roku ze sprzedaży biletów Zarząd Transportu Miejskiego. Przez pół roku nie zdołał zebrać połowy tej kwoty, jedynie nieco ponad 27 mln zł, czyli niecałe 34 proc. Jest to i tak znacznie lepszy wynik od ubiegłorocznego. Wtedy również planowano 80 mln zł wpływów, w pół roku zebrano zaledwie 19 mln, a przez cały rok niecałe 45 mln zł.