W piwnicznym pomieszczeniu przy ul. Grodzkiej 34 w Lublinie, gdzie pojawiają się czasowe wystawy np. fotografii, teraz można odbyć techniczną podróż w czasie.
Zwiedzający, którzy nie pamiętają życia bez telefonu komórkowego nie uwierzą, że telefoniczne rozmowy wymagały stania w przedpokoju, albo siedzenia przy biurku - w zależności gdzie był zamontowany stacjonarny aparat. Nie mówiąc o zaakceptowaniu zasad działania łącznic telefonicznych zwanych popularnie centralkami: Tyle czynności, żeby porozmawiały dwie osoby? Niemożliwe!
60 504: Tyle jest w Lublinie abonentów telefonów. 30 000 osób czeka na telefon
rok 1992
Na wystawie można zobaczyć kilkadziesiąt aparatów telefonicznych, jakich używali dziadkowie i prapradziadkowie, bo najstarsze eksponaty pamiętają okres międzywojenny. Rzucają się w oczy, bo są najładniejsze na całej ekspozycji. Zwracają uwagę elegancką czernią bakelitowej lub metalowej obudowy.