Obserwatorów, którzy będą się przyglądali liczeniu głosów podczas jesiennych wyborów samorządowych zamierza wysłać do lokali wyborczych Komitet Obrony Demokracji. Tłumaczy to obawą przed możliwymi nieprawidłowościami
Nowa ustawa dopuszcza skreślenia na karcie do głosowania. W związku z tym, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, może dojść do nieprawidłowości. Skreślenie czyjegoś głosu i dopisanie innego nie będzie już oznaczało, że głos jest nieważny – wyjaśnia Bartosz Sierpniowski, wiceszef KOD w woj. lubelskim. – Nie podejrzewam, żeby PiS posunęło się do takich rzeczy, ale jeśli będzie taka możliwość, zawsze mogą znaleźć się ludzie, którzy w ten dziwny sposób będą chcieli zasłużyć się partii rządzącej.
Stąd pomysł na wysłanie do lokali wyborczych tzw. obserwatorów społecznych. To jedna z nowości w kodeksie wyborczym. Obserwatorów mogą wskazywać wszystkie zarejestrowane w Polsce stowarzyszenia i fundacje, których celem statutowym jest troska o demokrację, prawa obywatelskie i rozwój społeczeństwa obywatelskiego.
Wyznaczone osoby będą mogły przyglądać się pracom komisji wyborczych, także podczas przygotowywania głosowania, liczenia głosów i sporządzenia protokołu. Nie będą mogły – w przeciwieństwie do wyznaczanych przez komitety wyborcze mężów zaufania – zgłaszać uwag do protokołu lub uczestniczyć w jego przewożeniu do nadrzędnej komisji wyborczej.
– Przepisy nie ustanawiają żadnego limitu obserwatorów społecznych, którzy mogą przebywać w lokalu – mówi Grzegorz Gąsior z Krajowego Biura Wyborczego. – W skrajnych przypadkach może to spowodować zakłócenia w przeprowadzaniu głosowania lub ustalaniu jego wyników.
KOD już szuka chętnych do pełnienia roli obserwatorów roli. – Na szerszą skalę chcemy zacząć działać w drugiej połowie lutego – zapowiada Sierpniowski, ale chętni już mogą się zgłaszać przez stronę internetową okw.info.pl. Obserwatorzy nie będą dostawać za swoją pracę pieniędzy.