Kierownik ochrony głogowskiego Tesco na oczach klientów miał zabić kota. Policja postawiła mu zarzuty. Pracodawca przeniósł ochroniarza na drugi koniec Polski, do swojego sklepu w Lublinie.
Marianem S. zainteresowała się policja. - Strzelał z broni pneumatycznej, na którą nie trzeba mieć pozwolenia - wyjaśnia kom. Bogdan Kaleta z policji w Głogowie. Funkcjonariusze zabezpieczyli nagrania z monitoringu. Widać na nich, jak Marian S. znęca się nad kotem.
- Gonił go po sklepie, między półkami - dodaje Kaleta. - Zgromadziliśmy w tej sprawie wiele dowodów, nagrania i zeznania świadków. Postawiliśmy ochroniarzowi zarzut znęcania się nad zwierzętami. Sprawę skierowaliśmy do prokuratury.
Z relacji pracowników wynika, że kot nie uszedł z życiem. Marian S. miał go udusić.
- Tego kamery nie ujęły, ale mamy dowody pośrednie. Ta sprawa jest bardzo dobrze udokumentowana - zapewnia Kaleta.
• Kot zginął?
- Z tym jest problem, bo nie udało się odnaleźć ciała.
Przedstawiciele Tesco zapewniają, że zależy im na szybkim wyjaśnieniu sprawy. Bagatelizują przy tym informacje o zabiciu zwierzęcia.
- Podobno ten kot wrócił - mówi Przemysław Skory, rzecznik Tesco. - Przekazaliśmy wszystkie nagrania policji, która ma to wyjaśnić. Czekamy na ustalenia.
Mundurowi o powrocie kota nie słyszeli. Pracodawca nie zamierza wyciągać wobec swojego ochroniarza żadnych konsekwencji. Przynajmniej do czasu ostatecznego wyjaśnia sprawy. Na razie Marian S. dostał nową szansę. Objął stanowisko kierownika ochrony w lubelskim Tesco.
• To rodzaj awansu?
- Coś w tym stylu, raczej naturalna droga pracownika - mówi Skory. - To było planowane znacznie wcześniej i nie ma związku z grudniowymi wydarzeniami.
Ochroniarzowi grozi rok więzienia. Jeśli prokurator udowodni, że znęcał się nad kotem ze szczególnym okrucieństwem, zagrożenie wzrasta do dwóch lat.
Spotkaliśmy Mariana S. w lubelskim Tesco. Nie czuje się winny. Unika rozmów z dziennikarzami.
- Nie będę niczego komentował. To należy do moich przełożonych - ucina rozmowę.