Artyści Teatru Muzycznego w Lublinie przesłali wczoraj do marszałka województwa pismo z prośbą o przywrócenie na stanowisko odwołanego przed kilkoma tygodniami dyrektora Jacka Bonieckiego. - Bo jeszcze nigdy w teatrze nie było tak źle jak teraz - argumentują pracownicy teatru.
- Jestem w teatrze od 28 lat - mówi Krystyna Nowacka, skrzypaczka. - Co prawda nigdy nie było tak ciężko jak za dyrektora Bonieckiego, ale nigdy też nie byliśmy z siebie tak dumni, jak pod jego batutą. Staliśmy się naprawdę bardzo dobrą orkiestrą. Szkoda tej pracy.
Sytuacja w teatrze pogorszyła się po odejściu Bonieckiego, dyrektora naczelnego i artystycznego teatru. Boniecki został odwołany przez poprzedni układ rządzący. O jego odejście zabiegał Mirosław Złomaniec, były już wicemarszałek z SLD. Wraz z odejściem Bonieckiego - dyrektora, zabrakło w teatrze Bonieckiego - dyrygenta. A to spowodowało, że orkiestra i chór przestały pracować. Dyrektor Zenon Poniatowski, który teraz szefuje teatrowi, nie jest z wykształcenia muzykiem.
Swoje odejście z teatru zapowiedzieli wczoraj członkowie baletu. - Nie mamy co tutaj robić - twierdzą. - W Lublinie nie gra się już dużych przedstawień. Teraz wystawiane są tylko bajki. Jeśli nie wróci dyrektor Boniecki, nic tu po nas.
Niewykluczone, że ich oczekiwania się spełnią, bo marszałek Edward Wojtas zamierza przywrócić Bonieckiego do teatru. Tym bardziej że ministerstwo kultury dało zielone światło. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, minister obiecał powołać Bonieckiego z pominięciem długiej procedury konkursowej. Stwierdził, że zarzuty, za jakie dyrektor został zwolniony, są w dużej mierze bezpodstawne. (kap)