Mężczyzna, który po pijanemu śmiertelnie ugodził nożem swojego syna został we wtorek skazany na 12 lat więzienia. Sąd: To nie była obrona własna
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
To już drugi wyrok w tej sprawie. Jesienią ubiegłego roku Sąd Okręgowy uznał, że 56-letni Andrzej Ś. jest winny tylko spowodowania śmiertelnego w skutkach uszczerbku na zdrowiu.
Według sądu, umyślnie zadawał ciosy Arturowi Ś., ale nie chciał zabić. Świadczyć ma o tym m.in. fakt, że cios był tylko jeden i nie został zadany z pełną siłą. Oskarżony został skazany na 6 lat więzienia. Sąd nakazał mu również zapłacić 50 tys. zł na rzecz synowej, Magdaleny Ś.
Wyrok zaskarżyli zarówno obrońca Andrzeja Ś., jak i prokurator. Śledczy domagali się uznania 56-latka winnym zabójstwa. Sąd Apelacyjny w Lublinie uwzględnił obie apelacje. Uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
We wtorek w Sądzie Okręgowym mężczyzna został skazany na 12 lat więzienia. – Trzeba wykluczyć, by oskarżony działał w obronie własnej, nie było wobec niego bezpośredniego zagrożenia – tłumaczyła podczas rozprawy sędzia Dorota Dobrzańska. – Wnioskując po sposobie oraz użytym narzędziu sąd uznał, że mamy do czynienia z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia – dodała.
Oskarżonego dodatkowo obciążały zeznania brata Artura Ś., który po tragicznym zdarzeniu powiedział: „Co narobiłeś?”. Andrzej Ś. miał odpowiedzieć: „Co? Następny?”. Sąd wziął pod uwagę również jego postawę po tragicznym zdarzeniu.
– Zachowanie oskarżonego nie wskazuje, by rozpaczał lub wyrzucał sobie ten czyn – mówiła sędzia.
Okolicznością łagodzącą w oczach sądu był fakt, że w początkowej fazie konfliktu obaj mężczyźni byli w równym stopniu zaangażowani w bijatykę. Oprócz kary 12 lat więzienia Andrzej Ś. musi zapłacić 80 tys. zł zadośćuczynienia żonie i dzieciom Artura Ś.
Do tragedii doszło w marcu 2013 r. w Kurowie. Podczas rodzinnego spotkania Artur Ś. pił razem z ojcem Andrzejem Ś. alkohol. Doszło do kłótni, potem do bójki i szarpaniny. W pewnym momencie 56-letni Andrzej Ś. chwycił nóż i ugodził Artura w szyję. Ostrze przebiło tętnicę. 25-latka nie udało się uratować.
Andrzej Ś. przyznał się, że chwycił nóż, ale twierdził jednocześnie, że nie pamięta pchnięcia. Zdaniem sądu zasłanianie się niepamięcią to przyjęta przez niego linia obrony.
Powołany biegły wykluczył też, by ofiara przez przypadek nadziała się na ostrze, ponieważ uderzenie padło z góry na dół.
Wtorkowy wyrok nie jest prawomocny.