Czuję się pokrzywdzona – stwierdza była już przewodnicząca jednej z obwodowych komisji wyborczych odwołana z jej składu przez prezydenta miasta za to, że głosowała za synów. Kobieta wini urzędników, którzy mieli ją błędnie poinformować, że może oddać głos.
Prezydent swoim zarządzeniem usunął kobietę ze składu komisji za „nienależyte wykonywanie obowiązków”. Przewodnicząca oddała głos za swoich synów na podstawie pełnomocnictw notarialnych. A to, zdaniem prezydenta Lublina, świadczy o tym, że nie zna prawa.
– Uprawnienie do głosowania przez pełnomocnika przysługuje tylko wyborcom niepełnosprawnym i tym, którzy ukończyli 75 lat – stwierdza prezydencki pełnomocnik ds. wyborów, Agnieszka Weremko w uzasadnieniu do zarządzenia. Podkreśla też, że zgodnie z Kodeksem wyborczym takie upoważnienie do oddania głosu udzielane jest przed wójtem, burmistrzem lub prezydentem albo wskazanym przez niego pracownikiem urzędu gminy. – Tylko tak sporządzony akt pełnomocnictwa upoważnia daną osobę do głosowania w imieniu mocodawcy – zaznacza Weremko.
Tymczasem była już przewodnicząca obwodowej komisji działającej w budynku Centrum Kultury winą obarcza miejskich urzędników dyżurujących podczas pierwszej tury. – Mam na to pięciu świadków – pisze kobieta w przesłanym do nas oświadczeniu. – W obecności czterech członków komisji oraz męża zaufania zadzwoniłam do urzędnika, wyjaśniłam sprawę, opisałam dokładnie posiadane pełnomocnictwa notarialne. Po chwili otrzymałam potwierdzenie możliwości skorzystania z nich w celu pobrania kart do głosowania i oddania głosów.
Kobieta twierdzi, że dochowała wszelkich procedur i czuje się pokrzywdzona. – Jeśli urzędnik udzielił mi niewłaściwej informacji, to dlaczego ja mam odpowiadać za czyjś błąd? Do dzisiaj nie otrzymałam pisma z Urzędu Miejskiego o decyzji usunięcia mnie, więc oficjalnie nie mam od czego się odwołać… a pozostało już zaledwie kilka dni do drugiej tury wyborów – czytamy w przesłanym nam wczoraj oświadczeniu.
Prezydenckie zarządzenie o wygaszeniu członkostwa w komisji nie jest jednak decyzją administracyjną podlegającą doręczeniu, a przez Urząd Miasta zostało ono opublikowane już w czwartek.
Wniosek o usunięcie kobiety skierowała inna członkini komisji, która też została z niej odwołana i to tego samego dnia, co przewodnicząca. W tym przypadku powodem było to, że głośno krytykowała polecenia, odmawiała ich wykonania, krzyczała i opowiadała o szczegółach z życia intymnego. O jej usunięcie wystąpili wszyscy pozostali członkowie obwodowej komisji.