Miasto będzie bronić przed sądem zakazu wprowadzania psów do Ogrodu Saskiego. Znamy już odpowiedź Ratusza na skargę wniesioną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Co ciekawe, okazuje się, że wypisując mandaty, strażnicy sięgali po niewłaściwe przepisy
To kolejna odsłona sporu, który toczą z miastem dwaj mieszkańcy nie zgadzający się z uchwalonym przez Radę Miasta zakazem wprowadzania psów do Ogrodu Saskiego wpisanym do regulaminu korzystania z parku. Przepis wszedł w życie w kwietniu ubiegłego roku. Do sądu zaskarżyli go Andrzej Jaworski i Bartłomiej Bałaban, ale pod koniec marca Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał, że nie wykazali oni „interesu prawnego” do podważania tego zakazu.
Obaj panowie nie złożyli broni i postanowili walczyć dalej. Sprawa trafiła do wyższej instancji, czyli Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Lubelski Ratusz właśnie wysłał tam odpowiedź na ich skargę. Dotarliśmy do tego dokumentu. Prawnicy magistratu bronią regulaminu i podkreślają, że autorzy skargi nie wskazali przepisu przyznającego im prawo, które miało zostać naruszone.
Ratusz przyznaje w tym piśmie, że osoby łamiące zakaz nie mogą być karane na podstawie regulaminu parku i art. 54 Kodeksu wykroczeń, który przewiduje kary za łamanie przepisów porządkowych. Tyle, że lublinianie walczący z zakazem są w posiadaniu mandatu wystawionego przez Straż Miejską właśnie w taki sposób. Druczek opublikowali w Internecie. Na mandacie widnieje data 12 grudnia ubiegłego roku.
– To rzeczywiście błąd – przyznaje Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. Ale nie jest w stanie policzyć, ile mandatów za wejście z psem do Ogrodu Saskiego wystawiono ze złą podstawą prawną. Z jego informacji wynika, że takich przypadków mogło być najwyżej kilka.
– Domniemywam, że każdy taki mandat będzie nieważnym – mówi tymczasem Bartłomiej Bałaban z nieformalnej grupy „Lublin z psem”. Ale Straż Miejska temu zaprzecza.
– Nie byłoby podstaw do anulowania mandatu, bo wykroczenie zostało popełnione – podkreśla Gogola. Od pewnego czasu funkcjonariusze sięgają po inne przepisy, czyli regulamin czystości i porządku na terenie miasta polecający właścicielom psów, by stosowali się do nakazanych im sposobów postępowania ze zwierzęciem.
Jako jeden z argumentów wprowadzenia zakazu, miasto podawało obawę przed utratą gwarancji udzielonej przez firmę ogrodniczą na posadzone w parku rośliny. Do kiedy obowiązuje gwarancja? – Do listopada przyszłego roku – informuje Olga Mazurek z Urzędu Miasta.
Bitwa na argumenty
Skarżący: „ Uchwała różnicuje (...)uprawnienia i wolności jednostki, ograniczając jedynie właścicieli psów. Przy czym zakaz taki nie obejmuje właścicieli kotów, czy też innych zwierząt domowych”.
Ratusz: „Dotychczas nie stwierdzono wprowadzania do Ogrodu Saskiego kotów ani innych zwierząt, dlatego nie było konieczności stanowienia odnośnie nich stosownego zakazu”.