35 Żydów przyjechało do muzeum już po jego zamknięciu. Zdjęli z zawiasów dwie bramy, z drzwi do baraku zerwali skobel z kłódką.
- Do muzeum przyjeżdża 80 tys. zwiedzających rocznie. Pracuję tu od 12 lat i pierwszy raz się z czymś takim spotkałem - mówi Grzegorz Plewik, zastępca dyrektora muzeum na Majdanku.
Żydzi wjechali na teren obozu we wtorek po godz. 18. Muzeum było już nieczynne, brama wjazdowa - jeszcze otwarta. Dotarli do trzeciego sektora. Zastali zamkniętą bramę. Zdjęli ją z zawiasów i poszli pod zamknięty na kłódkę barak nr 14. - Pociągnęli mocniej za drzwi, wyrwali skobel, wyłamali deskę - mówi Plewik. Później chcieli wyjść z sektora, ale druga brama też była zamknięta. Również zdjęli ją z zawiasów.
Wtedy wkroczyła ochrona. 90-hektarowego terenu strzegli trzej strażnicy. Rozpoczęły się negocjacje z Żydami. - Zadzwonili do ambasady, której pracownicy poprosili, by zrobić wszystko by ta grupa jak najkrócej tu przebywała - relacjonuje Plewik.
Na miejsce wezwano policjantów, którzy wylegitymowali Żydów. - Doszło do przestępstwa zniszczenia mienia - mówi Witold Laskowski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji. Goście sami zaproponowali pokrycie strat, które muzeum oszacowało na 1000 zł. Zapłacili 400 dolarów. Dla dyrektora sprawa jest zamknięta. - Zostało złamane prawo, ale pokryli koszty i przeprosili.
Winnych nie było. - Nikt się nie przyznał - stwierdza Laskowski.
Autokar wyjechał z muzeum o godz. 23.35. Żydzi z okien pojazdu robili zdjęcia dziennikarzom. - Bardzo ubolewamy nad tym przykrym, aczkolwiek nieco humorystycznym incydentem - mówi Michał Sobelman, rzecznik Ambasady Izraela. - Wszystko wynikło z tego, że chasydzi nie mogli się porozumieć po polsku. To była grupa wyjątkowo religijna, której jedynym celem było odbycie modlitwy. Nikt nie traktuje tego jako akt wandalizmu. To są chasydzi, którzy rzadko wyjeżdżają z Izraela i nie mają doświadczenia w zwiedzaniu muzeów.
• I dlatego wyłamali skobel z kłódką do baraku?
- Chodziło o pewne nastawienie. Ekstazę religijną. W samym baraku nie było zniszczeń - dodaje. Według relacji policji Żydzi przez cały czas się modlili.
- Akt jakiegokolwiek wandalizmu popełnionego przez kogokolwiek pozostaje wandalizmem niezależnie od motywów - komentuje tymczasem Piotr Kadlcik, przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce.
Sprawę przejęła prokuratura. - Dyrektor Plewik podczas przesłuchania odmówił złożenia wniosku o ściganie sprawców. W związku z taką postawą dyrekcji można liczyć się z umorzeniem postępowania - mówi Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie.