Policja i prokuratura wszczęły w sobotę śledztwo w sprawie pobicia przed dwoma laty Błażeja. Jednym z napastników był według niego Zbigniew Markut. Ten sam, który przed tygodniem wraz z kolegami zakatował 21-letniego Radka, studenta Akademii Rolniczej w Lublinie.
Policja skontaktowała się z naszym rozmówcą. Nie ujawnia danych Błażeja, ani gdzie mieszka. - Chłopak jest bardzo przestraszony - wyjaśnia nadkomisarz Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. - Zagwarantowaliśmy mu anonimowość. Spotkaliśmy się z nim w sobotę. Złożył zeznania. Potwierdził to, o czym napisał Dziennik. Sprawcy działali podobnie jak w przypadku Radka.
Choć od pobicia Błażeja minęły już dwa lata, chłopak opowiada o tym tak, jakby wszystko wydarzyło się wczoraj.
- Wracałem z kolegami do domu. Otoczyło nas kilku wyrostków. Nie chcieli ani papierosa, ani ognia. Podbiegli tylko po to, żeby na nas napaść. Bo im się nie spodobaliśmy.
Bandyci uderzyli Błażeja kilkakrotnie w głowę. Przewrócili na ziemię i kopali. Kiedy chłopak chciał się podnieść, seria kopniaków powaliła go znowu. Grozili, że jeśli nie będzie posłuszny, zabiją go. - Było dokładnie tak, jak w przypadku Radka, pobitego przed tygodniem - mówi Błażej. - Tylko że mnie udało się uciec. Pobili mnie bardzo, ale żyję.
Błażej mówi, że wówczas zgłosił napad policji. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na wezwanie mieli odnaleźć bandytów i zaprosić Błażeja na konfrontację. Ale konfrontacji nie było. Dziś policja twierdzi, że nie odnalazła zgłoszenia o napadzie sprzed dwóch lat.
Zabójstwo Radka i pobicie Błażeja to być może nie jedyne przestępstwa zatrzymanych bandytów. - Jeżeli ktokolwiek rozpoznał na zdjęciach opublikowanych w Dzienniku sprawców innych przestępstw, to apelujemy o zgłoszenie tego na policję - zachęca nadkomisarz Wójtowicz. - Zbadamy każdy trop.
Imię mężczyzny
zostało zmienione