Znowu się nie wyrobili. Mimo obietnic prokuratura nie zakończy w czerwcu śledztwa dotyczącego śmiertelnego pobicia studenta na lubelskim miasteczku akademickim. Mało tego. W ogóle nie wie, kiedy skieruje sprawę do sądu.
Ale nawet jeśli tym razem biegli dotrzymają słowa, nie ma gwarancji, że sprawa trafi szybko do sądu. - To będzie zależało od tego, jak biegli odpowiedzą na nasze pytania - dodaje prokurator Kowalska. - I czy uznamy, że materiał dowodowy jest już kompletny.
Przypomnijmy. 6 czerwca ubiegłego roku trzej studenci UMCS wracali po północy z imprezy. Tuż przy wejściu do Domu Studenta Zaocznego, drogę zastąpiło im kilku młodych mężczyzn z drągami w rękach. Dwom studentom udało się uciec. 21-letni Radek, student I roku Akademii Rolniczej, potknął się na schodach i upadł. Napastnicy bili go deskami i płytami chodnikowymi.
Pięciu młodych mężczyzn, którzy katowali Radka, od ponad roku siedzi w areszcie. Prokuratura tłumaczy, że miesiącami czeka na wyniki kolejnych badań. - Niestety, to nie odosobniona sytuacja - mówi Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie. - Mamy wiele zawieszonych postępowań, bo oczekujemy na opinie biegłych lekarzy czy księgowych. Czasem korzystamy z ośrodków spoza Lubelszczyzny, które obiecują sporządzenie opinii w krótszym terminie, a i tak trwa to kilkanaście miesięcy. Prokurator musi uzbroić się w cierpliwość.
Już kilka razy pytaliśmy w lubelskim Zakładzie Medycyny Sądowej dlaczego tak długo trzeba czekać na opinie.
Za każdym razem profesor Roman Mądro, kierownik tej placówki, tłumaczył to tak samo: Robimy tyle badań, ile jesteśmy w stanie.
d.j.