Przed lekcjami kupili sobie 40 puszek piwa i poszli pić do kolegi. Później wrócili
do szkoły. Policja wyprowadziła z klasy ponad połowę uczniów - chłopców i dziewczyny.
- Przed pierwszą lekcją trzeciej klasy pracownik administracyjny szkoły zauważył dwie nietrzeźwe - mówi Lidia Małys-Dzięciołek, zastępca dyrektora Gimnazjum nr 7 w Lublinie.
Wersja policji jest nieco inna. - Podczas lekcji nauczycielka wyczuła od dwóch uczennic alkohol - relacjonuje Arkadiusz Arciszewski z lubelskiej policji, którą na miejsce wezwała dyrektorka.
Mundurowi przebadali alkomatem obydwie dziewczyny. - Jedna z nich miała w organizmie 1,5 promila alkoholu, druga ponad promil.
Policjanci przyjrzeli się klasie nieco dokładniej i nabrali podejrzeń, że nie tylko te dwie dziewczyny zdążyły się wstawić. Alkomat znów poszedł w ruch. Okazało się, że po piwie jest więcej niż co drugi obecny w klasie uczeń.
- Spośród 14 osób osiem było po alkoholu - mówi Arciszewski. Cztery dziewczyny i czterech chłopców policja przekazała rodzicom.
Tego dnia uczniowie mieli po zajęciach iść na rekolekcje do kościoła. - Z ich wyjaśnień wynika, że zrobili zrzutkę i kupili sobie 40 półlitrowych puszek piwa - informuje Arciszewski. - Pili w mieszkaniu jednego z kolegów przy ul. Ułanów - dodaje Katarzyna Śliż, szkolny pedagog.
Dziś dyr. Małys-Dzięciołek niemal przez cały dzień musiała rozmawiać z rodzicami uczniów, którzy pili piwo.
Fachowcy od walki z alkoholizmem spodziewają się w najbliższych dniach prawdziwego wysypu takich incydentów. Powód? Zbliżający się dzień wagarowicza.
- Co roku to zjawisko się nasila i mamy coraz więcej różnych interwencji związanych z nietrzeźwą młodzieżą w tym dniu - przyznaje Piotr Dreher, wiceprzewodniczący Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Lublinie, która wystosowała dziś specjalny apel do sprzedawców, nauczycieli i rodziców.
- W tzw. dniu wagarowicza będziemy prowadzić nasilone kontrole pubów i sklepów - ostrzega Dreher.