Zagadywali sprzedawcę, robili w sklepie sztuczny tłok. W tym czasie ich wspólnicy kradli pieniądze z kasy fiskalnej. Szajka oskubała w ten sposób blisko 10 sklepów na Lubelszczyźnie. Oszuści wpadli w Kraśniku.
- Złodzieje działali według ściśle określonego podziału ról i scenariusza – mówi Anna Smarzak, z lubelskiej policji. - Na początku do sklepu wchodziła kobieta z mężczyzną. Zajmowali sprzedawczynię rozmową. Prosili ją o pomoc w zakupie alkoholu na prezent. W czasie gdy przy stoisku z alkoholami trwała szczegółowa prezentacja trunków, do sklepu wchodziły kolejne osoby. Tworzyły "sztuczny tłok” i przygotowywały drogę ostatniemu członkowi grupy. Ten po wejściu do sklepu kradł pieniądze z zaplecza bądź z kasy fiskalnej.
Okazało się, że policja ma wiele zgłoszeń o dokonanych w ten sposób kradzieżach m. in. na Podkarpaciu czy na terenie woj. warmińsko-mazurskiego. Kilkuosobowa szajka jeździła samochodem marki volkswagen passat. W środę okradła sklep w Dęblinie. Zabrała tysiąc złotych z kasy fiskalnej.
Mundurowi namierzyli złodziei tego samego dnia w Kraśniku. Zatrzymali pięć osób, w tym dwie kobiety. To mieszkańcy Olsztyna w wieku 30-40 lat.
- Policjanci okazują ich okradzionym – dodaje Smarzak. – Rozpoznało ich już blisko 10 właścicieli sklepów. Zdjęcia zatrzymanych rozesłane zostały do wszystkich jednostek policji.