Sąd rejonowy w Lublinie uniewinnił dziś Andrzeja P., który wydał zgodę na przeszczep nerek od dawcy chorego na raka.
Okazało się, że dawca miał nowotwór. Pod koniec 2010 r. sąd skazał Andrzeja P., lekarza który zakwalifikował narządy do przeszczepu, na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. W czerwcu 2011 r. Sąd Okręgowy w Lublinie uchylił ten wyrok. Proces ruszyły ponownie. Dziś Sąd Rejonowy Lublin-Zachód ogłosił nowy wyrok, tym razem uniewinniający.
Według opinii biegłego, którą przytaczał sędzia, związek między przeszczepami a śmiercią pacjentów był pośredni. Nie stracili życia, ani wskutek samej operacji, ani jej powikłań, tylko w wyniku choroby, która rozwinęła się później.
– To trochę tak, jakbyśmy zarzucili kierowcy, że spowodował wypadek na skutek przekroczenia prędkości, w sytuacji gdy doszło do wypadku, bo nie zadziałały hamulce – porównywał sędzia.
Dzisiejszy wyrok nie jest jeszcze prawomocny, ale adwokat lekarza nie krył zadowolenia. – Zawsze uważałem, ze w tego typu sprawach o błąd w sztuce powinniśmy oddzielić dwie sprawy: czyli niepowodzenie lecznicze od zawinienia – komentował po ogłoszeniu wyroku Andrzej Maleszyk, obrońca oskarżonego lekarza. – W tej sprawie nie istnieje związek przyczynowo-skutkowy. Mojemu klientowi nie można zarzucić ani lekkomyślności, ani niedbalstwa.