Urzędnik Wydziału Architektury lubelskiego magistratu chałturzył w pracy. Wpadł, bo zaproponował sprzedaż projektu budowlanego za 10 tys. zł pracownikowi skarbówki.
W rozmowie padła sugestia, że w cenę jest wliczone wszystko, łącznie z niezbędnymi pozwoleniami. - A to z VAT-em, czy bez? - spytał jeszcze dla porządku A. Zdunek.
- A po co VAT? Możemy się potargować, ale niżej niż do 9 tysięcy nie zejdę - miał odpowiedzieć Cz.
Adam Zdunek powiadomił urząd skarbowy. A ten sprawdzi, czy Marian Cz. prowadzi działalność gospodarczą i płaci podatki. Skierował też pismo do prezydenta Lublina Adama Wasilewskiego, w którym szczegółowo opisał całą sytuację. - Pan prezydent jest zbulwersowany. Sprawę bada już nasz dział audytu i kontroli. Powiadomimy prokuraturę i CBA - zapowiada Iwona Blajerska, rzecznik prezydenta Lublina. - Nie ma zgody na takie praktyki w naszym urzędzie. Wnikliwie przyjrzymy się pracy całego wydziału. Wobec winnych zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje, łącznie ze zwolnieniem z pracy.
Marian Cz. jest doskonale znany na ul. Wiślan. Ma tam działkę. W rozmowie z nami wyparł się jednak, by projektował lub zlecał projektowanie domów na tej ulicy. - Ma pani jakieś dowody na piśmie? - spytał Marian Cz. - Ja tam jestem tylko szefem społecznego komitetu budowy. O braniu żadnych pieniędzy nie ma mowy.
- Pan Cz. pomógł mi w załatwieniu wszystkich spraw związanych z pozwoleniami na budowę, zrobił to właściwie za mnie. Pieniądze wziął za adaptację projektu - mówi jeden z mieszkańców ulicy Wiślan.