Piątka pawi z Ogrodu Saskiego szykuje się już do pierwszych spacerów po lubelskim parku. Wyjście poza wolierę będzie mieć dla nich także gorsze strony: raz na trzy dni ptaki same będą musiały zatroszczyć się o pożywienie. I cały czas będą musiały uważać, by same nie stały się posiłkiem
Kiedy to nastąpi?
Plany mówiły o 1 kwietnia, ale nie wiadomo jeszcze, czy nie będzie opóźnienia. Miasto nie ma pewności, czy ptaki będą bezpieczne, bo do parku zaglądają również lisy. Teoretycznie pawie powinny sobie poradzić. - Mogą wlecieć na drzewo, a lis już tam nie wejdzie, może najwyżej czatować pod pniem - wyjaśnia Wiesław Piątkowski, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska.
Czytaj także: Lubelski Ptak Miejski, czyli uczta tygodnia
- Może spróbujemy na początek wypuścić jedną parkę i zobaczymy, jak się będą zachowywać - zapowiada Brankiewicz. Pewne jest to, że pierwsze spacery ptaków będą dyskretnie obserwowane. - Będzie osoba, która doglądałaby ich w ciągu dnia przez 12 godzin, a na noc zgarniała do woliery. Później, kiedy ptaki się przyzwyczają, będą wracać do niej same - dodaje. Na większe wyprawy pawie nie powinny się ponoć wypuszczać, bo zdaniem fachowców będą starały się trzymać w pobliżu woliery.
Dostaną mniej jedzenia
Możliwość spacerowania po parku będzie dla ptaków oznaczać również to, że częściowo przejdą na własny garnuszek. Teraz każdego dnia miasto zapewnia im 690 g mieszanki ziaren oraz twaróg i warzywa: ziemniaki, marchewkę, kapustę pekińską, buraki czerwone i jabłka. To porcja na pięć dziobów. Od kwietnia porcja pozostanie taka sama, ale będzie podawana rzadziej.
- Co trzeci dzień pawie nie będą mieć podawanego pożywienia - mówi Iwona Brankiewicz. Ptaki będą sobie podskubywać zieleninę, nasiona, nie pogardzą też drobnym bezkręgowcem.