Po naszej interwencji Ratusz wreszcie odpowiedział wolontariuszkom, które od miesięcy prosiły o możliwość opieki nad psami w schronisku przy Pancerniaków. Miasto uznało, że nie może polecić administratorkom placówki, by przyjęły wolontariuszki.
O to będzie ciężko, bo dziewczyny odważnie mówią o tym, co dzieje się za kratami schroniska: niekontrolowanym rozmnażaniu się zwierząt. – To żadna zbrodnia, jak się uśpi raz na jakiś czas szczeniaki – oburza się po naszym tekście Alfreda Mydlarz ze schroniska.
To w Lublinie. A gdzie indziej...
– Ciąże w schronisku?! Nie ma takiej możliwości – mówi Marcin Kolasa, pracownik psiego azylu w Jeleniej Górze. Tamtejsza placówka wręcz apeluje do mieszkańców, by na ochotnika pomagali w opiece.
Lubelskie wolontariuszki nie zamierzają się poddać. – Zgłosili się już do nas prawnicy, którzy bezpłatnie obiecali nam pomóc. Planujemy założyć stowarzyszenie – zapowiada Dorota Kwiatkowska. – I będziemy walczyć. (mag)
Chcesz pomóc lubelskim nieformalnym wolontariuszkom? Napisz: poczta@schronisko–zwierzaki.lublin.pl