- Wstyd i tyle. Ale niestety, ja na to wszystko nie mam wpływu.
• Nie uda się panu wytłumaczyć kolegom z PiS, żeby się jeszcze zastanowili?
- Nie mam takiej siły przebicia. Zresztą kolega, który o tym decyduje, nie słucha nikogo. Sam podejmuje wszystkie decyzje.
• Kiedyś pan mówił, że jeśli Andrzej Lepper wejdzie w koalicję z PiS-em,
to pan zrezygnuje z mandatu senatora...
- Tak, ale okazuje się, że to nie jest proste. Trzeba byłoby wybrać kogoś na moje miejsce. A to są koszty.
• Czyli zostaje pan?
- Przede mną długi weekend i czas na zastanowienie się, co z tym fantem zrobić. Najgorsze jest to, że to ja sam zafundowałem sobie taki kłopot. Nawet nie mam na kogo zrzucić odpowiedzialności. Ale zastanawiam się nad wystąpieniem z klubu PiS.
• Czy to coś zmieni?
- Nie, ale przynajmniej mentalnie będę odcięty od osoby i postępowania Andrzeja Leppera.
• A może pan wstąpi do klubu Platformy Obywatelskiej?
- O nie. Nie należę do ludzi, którzy szukają partii. Z podziwem patrzę
na tych wszystkich, którzy byli w pięciu czy więcej ugrupowaniach. Polityka
to nie dla mnie.