Szukasz mieszkania? Teraz jest najlepszy moment na decyzję – twierdzą analitycy. Deweloperzy budują coraz mniej, a większych spadków cen już nie będzie.
– Przyczyna takiej sytuacji leży w dobrej sprzedaży – mówi Katarzyna Kuniewicz, analityk firmy doradczej Reas. – Ale jest jeszcze w czym wybierać. Teraz jest najlepszy moment, by poszukać odpowiedniej oferty.
W ostatnich dniach średnia cena nowego mieszkania kształtowała się w Lublinie na poziomie 4590 zł za mkw. Blisko 80 proc. ofert mieści się w przedziale od 4 do 5 tys. zł za mkw., 15 proc. to mieszkania w cenie od 5 do 6 tys. zł. Reszta to małe lokale o niskim standardzie lub apartamenty. Średnia cena jeszcze idzie w dół, ale zdaniem ekspertów, nie potrwa to długo.
– Deweloperzy jako dolną granicę traktują cenę wyznaczoną w programie "Rodzina na Swoim” – dodaje Kuniewicz. – W Lublinie to 4308 zł za mkw. Jednocześnie inwestorzy są mniej skłonni do negocjacji. Kiedyś 10 proc. upustu to była norma. Dziś znacznie trudniej o podobny rabat.
Z kolei na rynku wtórnym średnia cena za mkw. to 4500 zł. Większych spadków nie będzie, ale jest jeszcze spory wybór – dodają pośrednicy.
– To czas dla zdecydowanych na zakupy – mówi Grzegorz Kaniuk z biura nieruchomości Ad-Rem w Lublinie. – Trafiają się mieszkania po 3,8 tys. zł za mkw. Jeśli Lublin jest za drogi, warto poszukać w okolicznych miastach. Tam znajdziemy mieszkania w cenie nawet 2 tys. zł za mkw.
– Sam myślę nad wyprowadzką z miasta – mówi Łukasz Kosiński, informatyk z Lublina. – Dziecko w drodze, a ceny w Lublinie wysokie. Tu stać mnie najwyżej na dwa ciasne pokoje, które musiałbym spłacać przez 30 lat.
Tymczasem kredyty hipoteczne wciąż są drogie. Średnia pożyczka w krajowej walucie to w tej chwili 200 tys. zł. Aby ją otrzymać młode małżeństwo musi zarabiać 3 tys. zł netto.
– Jeśli spłatę rozłożymy na 30 lat, to miesięczna rata wyniesie 1250 zł – mówi Paweł Majtkowski, analityk z firmy Finamo. – To najtańsza oferta. W najdroższym banku rata będzie wyższa o 400 zł.
Jeśli banki nie rozluźnią polityki kredytowej, mieszkania będą drożeć – dodają eksperci. Bo banki nie chcą jednak pożyczać developerom. Nowych inwestycji będzie więc coraz mniej, a ceny powoli ruszą w górę.