Prokuratura przyjrzy się działaniom Fundacji Życie i Rodzina, która w ostatni piątek zorganizowali pod II LO w Lublinie pikietę „w obronie młodzieży przed gender”. Zgody na zgromadzenie pod szkołą nie było dlatego sprawę bada też policja.
Zaproszenie pod II Liceum Ogólnokształcące im. Hetmana Jana Zamoyskiego w Lublinie Fundacja Życie i Rodzina wysłała do mediów w czwartek. Zapowiedziała, że następnego dnia przeprowadzi tam „akcję informacyjno-edukacyjną o skutkach ulegania homolobby”.
W piątek rano pod szkołą pojawiły się dwa bilbordy. Na pierwszym: „Pedagodzy z II LO w Lublinie popierają genderowanie dzieci”. Na drugim - informacja o przestępstwach popełnianych przez pedofilów.
Akcja oburzyła nauczycieli ogólniaka, którzy próbowali rozmawiać z pikietującymi i tłumaczyć im, że swoją postawą krzywdzą dzieci. Gdy ich argumenty trafiały w próżnię padły mocne słowa: żenada, wstyd, skandal, hańba.
Dlaczego krzywdzicie dzieci?
Ale na tym nie koniec. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Fundację Życie i Rodzina złożyła już nauczycielka angielskiego Ewa Leonowicz.
– Widziałam dzieci i ich twarze. Widziałam ich przerażenie i strach. Co myśleli sobie członkowie tej pseudofundacji? Odprowadzili rano do szkół i przedszkoli swoje dzieci i przyszli pod naszą szkołę, żeby krzywdzić inne dzieci? – pyta nauczycielka.
– Czy oni naprawdę chcą, żebym jako nauczyciel piętnowała swoich uczniów za ich orientację czy tożsamość? Bo przecież jedyne co robię to okazuję wsparcie i akceptację. Zapewniam, że tak jak każdy człowiek mają prawo do życia na swoich zasadach – pisze Leonowicz w obszernym wpisie na Facebooku. – Teraz są to dzieci LGBT+, jutro to mogą być dzieci o innym kolorze skóry, z niepełnosprawnościami. Tu każde odstępstwo od tak zwanej normy może paść ofiarą zaślepionych ideologicznie oprawców.
Miejsce tolerancji
Stanowczo zaprotestował też Samorząd Uczniowski II LO.
– Zamoy od zawsze był, jest i będzie miejscem tolerancji. Jesteśmy szkołą z zasadami i niezależnie od rocznika, chcemy kultywować oraz utrzymywać opinie Zamoya jako szkoły kolorowej i otwartej – piszą członkowie samorządu.
Podkreślają, że stoją po stronie uczniów ze społeczności LGBT+, którzy piątkową akcją poczuli się dotknięci. Żeby ich wesprzeć postanowili wywiesić na szkolnych korytarzach plakaty o tolerancji i zachęcali kolegów i koleżanki do przyjścia do szkoły z tęczowym elementem odzieży.
– Wszyscy byliśmy ofiarami akcji mającej na celu nas poróżnić, pokazać odmienność niektórych z nas. Wszyscy jesteśmy równymi uczniami jednej pięknej szkoły i nic nie może tego zmienić. W Zamoju jest miejsce dla każdego, bez wyjątku.
Zawiadomienia nie było
W tej sprawie jest jeszcze jeden wątek. Żeby zgromadzenie było legalne jego organizator musi powiadomić gminę o zamiarze jego zorganizowania.
– Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego otrzymał jedno zgłoszenie dotyczące zgromadzenia w piątek w godzinach porannych. Nie wpłynęło zawiadomienie o organizacji w tym czasie zgromadzenia przed II LO. Jeżeli takie zgromadzenia miało miejsce, to odbyło się bez wymaganego zawiadomienia – podkreśla Joanna Stryczewska z biura prasowego w Kancelarii Prezydenta Miasta Lublin.
Na miejscu nie było pracowników kuratorium.
– Zostaliśmy powiadomieni przez panią dyrektor, że taka pikieta ma miejsce, ale nie mieliśmy podstaw żeby podejmować jakiekolwiek działania w tej sprawie – tłumaczy Jolanta Misiak, rzecznik Lubelskiego Kuratorium Oświaty.
Pod szkołą była za to policja.
– Zawiadomiona została policja, która przybyła do szkoły i poinformowała, że powyższe zgromadzenie jest legalne i ma zgodę Urzędu Miasta – informuje Małgorzata Klimczak, dyrektor II LO. – W związku z pojawiającymi się wątpliwościami zostało wysłane do I Komisariatu Policji w Lublinie zapytanie, czy postępowanie przybyłych funkcjonariuszy było właściwe.
Sprawę wyjaśniać będą też sami policjanci.
– Zgromadzenie pierwotnie zostało zgłoszone na Placu Łokietka. Gdy okazało się, że uczestnicy się tam nie pojawili, policjanci przemieścili się na ulicę Ogrodową, gdzie zastali pięć osób z transparentami – informuje nadkom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy KMP w Lublinie. – Teraz będziemy wyjaśniać z jakich powodów uczestnicy się przemieścili i czy nie doszło do naruszenia przepisów ustawy.