Oglądaliśmy film "Carte Blanche, dramat inspirowany historią lubelskiego nauczyciela, który ukrywał w pracy, że traci wzrok. Film, w którym wielką rolę gra Lublin wejdzie na ekrany kin 23 stycznia.
- Jak jest, wiedzieli tylko najbliżsi - mówi Maciej Białek o swoim dramacie. Rolę Kacpra Bielika (tak nazywa się filmowy nauczyciel) zagrał Andrzej Chyra, ale w filmie wystąpił też Białek. Co ciekawe, gra widzącego sąsiada, który wyjaśnia filmowemu nauczycielowi, że mieszka w innej klatce kamienicy. Półżartem Białek mówi o tym epizodzie, że grał tak wcześniej przez lata.
W ciepło przyjętym przez dziennikarzy filmie jest dużo Lublina. Miasto gra samo siebie, nie jest potraktowane zdawkowo, a jego nazwa często pojawia się na ekranie za sprawą... tapicerki w miejskich trolejbusach.
Widzowie z Lublina mogą też dostrzec takie ciekawostki, jak ta, że aktorzy wchodząc do budynku Centrum Kultury znajdują się we wnętrzach... Trybunału Koronnego.
Filmowy Kacper zaraz po jednym osobistym dramacie musi zmierzyć się z drugim: okazuje się, że za sprawą genetycznej wady będzie widział coraz gorzej, a życie szybko potwierdza tę bolesną diagnozę. Na ekranie pojawia się załamanie, ale nie jest ono w tym filmie ani najważniejsze, ani eksponowane. Bohater znajduje w sobie siłę, by zbudować swoje życie na nowo, pomaga mu w tym wyzwanie, które pojawia się w jego życiu zawodowym.
Wesprzeć stara się go wieloletni przyjaciel (w tej roli Arkadiusz Jakubik), ale nie ma w tym żadnej ckliwej litości, zdarzają się i szorstkie rozmowy i gorzkie słowa. Jakubik przyznaje, że w tej roli pomogło mu doświadczenie sprzed lat, gdy we wrocławskim radiu pracował z niewidomym kolegą, który mógł odzyskać wzrok dzięki operacji. - Nie zdecydował się na nią - mówi aktor. W przypadku filmowego Kacpra o żadnej operacji nie ma mowy, z jego wzrokiem może być tylko gorzej, ale widz nie wychodzi z filmu przygnębiony.