Do napisania odwołania trzeba będzie wynająć prawnika, a rozpatrzy je sąd w Warszawie. Od początku roku sądownictwo administracyjne ma dwie instancje. To dodatkowe koszty i – przynajmniej na początku – dłuższy czas oczekiwania na ostateczną decyzję.
– To wynika z zapisów konstytucji. Sądownictwo administracyjne ma być dwuinstancyjne – mówi Edward Oworuszko, prezes lubelskiego NSA.
Od decyzji urzędu niższego szczebla
np. powiatowego sanepidu czy urzędu skarbowego można odwołać się do urzędu na szczeblu wojewódzkim. Tę z kolei do tej pory można było zaskarżyć tylko do sądu administracyjnego w Lublinie i na tym droga prawna się kończyła. Orzeczenia wydane po 1 stycznia nie są prawomocne, ale przysługuje złożenie na nie tzw. skargi kasacyjnej, czyli odwołania do sądu administracyjnego drugiej instancji. Dopiero po jej rozpoznaniu wyrok będzie ostateczny. Odwołanie do sądu drugiej instancji pociągnie za sobą wydatki. Musi je napisać prawnik, adwokat, radca prawny bądź doradca podatkowy.
A to wydatek co najmniej kilkuset złotych.
W Lublinie sąd administracyjny będzie rozpatrywał sprawy w pierwszej instancji. Druga będzie w Warszawie. To przynajmniej na początku wydłuży czas
do uzyskania prawomocnego orzeczenia. Do tej pory na wejście sprawy na wokandę lubelskiego sądu trzeba było czekać półtora roku. Prezes Oworuszko ma nadzieję, że w Lublinie czas ten skróci się do pół roku. – Przybędą nowe etaty sędziowskie i asesorskie – mówi prezes.
Dotychczas w lubelskim sądzie pracowało 18 sędziów. W tym roku ma przybyć sześciu kolejnych, a ponadto sześciu asesorów. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie od kilku dni mieści się w budynku przy ul. Marii Curie-Skłodow-
skiej, gdzie zajął cały biurowiec kupiony
od lubelskiej „Przemysłówki”. Zapłacił
za niego blisko 5,5 mln zł. Dwa razy tyle kosztował remont. Pierwsze rozprawy mają się odbyć po 20 stycznia. Sąd będzie dysponował ponad 3,5 tys. mkw. powierzchni. W poprzedniej siedzibie przy
ul. Karłowicza zajmował tylko 700 mkw.