Chętnych wielu, a miejsc siedzących jak na lekarstwo - tak pociąg jadący z Lublina do Kołobrzegu opisuje nasza Czytelniczka. - Wiele osób godzinami koczowało na korytarzu - irytuje się.
Pani Katarzyna z Lublina wybrała się w sobotę porannym pociągiem do Kołobrzegu o godz. 8:12. Mimo że przyszła na dworzec ponad pół godziny przed odjazdem, to z trudem znalazła miejsce siedzące. Wielu nie miało tyle szczęścia.
Pasażerowie są wściekli, bo jazda nad morze okazała się drogą przez mękę. Na dodatek pociąg spóźnił się godzinę. – To, co się działo podczas jazdy, nawet świętego mogłoby wyprowadzić z równowagi – złości się nasza Czytelniczka.
Pani Katarzyna opowiada, że pasażerowie stali w korytarzach z dużymi bagażami, przez co ciężko było się przecisnąć do toalety.
Dlaczego kolej podstawiła na tak długą trasę tylko cztery wagony? – Zakładaliśmy, że taki skład wystarczy. Sprawdzimy, czy są możliwości techniczne, by pociąg z Lublina miał ich więcej. Zrobimy, co w naszej mocy, by poprawić komfort pasażerom – mówi Beata Czemerajda z zespołu prasowego PKP Intercity.