– To był bardzo trudny rok. Nie było publiczności, nie było koncertów. Ale wykorzystaliśmy to w ten sposób, że stoimy przed ogromną szansą – mówi Wojciech Rodek, dyrektor Filharmonii Lubelskiej. Orkiestra marszałkowskiej instytucji w przyszłym roku wyjedzie na tournée po Stanach Zjednoczonych
W najbliższy piątek Filharmonia Lubelska im. H. Wieniawskiego zakończy ten rok artystyczny. Z orkiestrą symfoniczną wystąpi skrzypek Konstanty Andrzej Kulka. Melomani będą mogli usłyszeć Koncert skrzypcowy D-dur Ludwika van Beethovena i IV Symfonię e-moll Johannesa Brahmsa. Biletów na to wydarzenie już nie ma, głównie ze względu na ograniczoną z powodów pandemicznych liczbę miejsc na widowni.
– To był bardzo trudny czas dla wszystkich, dla kultury szczególnie. Publiczność nie mogła odwiedzać filharmonii. Bodajże trzykrotnie rozpoczynaliśmy ten sezon, witając widzów ponownie. Mamy nadzieję, że tak jak jest, już zostanie, bo my bez publiczności nie istniejemy – podkreśla dyrektor Rodek.
Filharmonicy myślą już o kolejnym sezonie artystycznym. A w nim stoi przed nimi ogromna szansa, którą paradoksalnie stworzyła sytuacja epidemiczna. Ich nagrania studyjne, realizowane w trakcie zamknięcia instytucji, zostały docenione za oceanem. Filharmonia Lubelska podpisała właśnie umowę ze słynną agencją Columbia Artists Music i w przyszłym roku jej orkiestra symfoniczna wyjedzie na dwumiesięczne tournée po Stanach Zjednoczonych.
– Każdy trudny okres można przekuć w sukces. Cała ta sytuacja spowodowała, że nasze nagrania nie są już tylko lokalne, może do nich sięgnąć każdy, na całym świecie. W naszym przypadku oznaczało to wielką szansę – mówi Rodek. I dodaje: – To jest wydarzenie bez precedensu, prawdopodobnie najważniejsze w naszej historii. Dołączamy do zespołów klasy światowej i nie dlatego, że mamy tam znajomych, którzy nam to załatwili. Amerykanie koniecznie chcieli ściągnąć zespół z Polski. Nas polecili wielcy artyści, którzy u nas występowali i powiedzieli, że prezentujemy bardzo wysoki poziom i warto nas przedstawiać na świecie.
Lubelscy muzycy zagrają około 40 koncertów. Do Stanów Zjednoczonych poleci 72-osobowy zespół, którego skompletowanie było wymagającym przedsięwzięciem pod względem logistycznym. – Dwa miesiące to długi okres. Proszę sobie wyobrazić naszych muzyków, którzy mają rodziny, dzieci, starsze osoby, którymi się opiekują. To jest bardzo trudne, ale z drugiej strony kuszące. Myślę, że dla mnie to będzie podróż życia – podsumowuje dyrektor Filharmonii Lubelskiej.