Przeciętna cena mieszkania w Lublinie przekroczyła 8 tys. zł za mkw - wynika z najnowszego raportu Expandera. Stawki nadal rosną. Zdaniem analityków nic nie wskazuje, by sytuacja miała się zmienić.
W porównaniu do sytuacji sprzed roku cny mieszkań w największych miastach wzrosły średnio o 16 proc.
- Choć takie ujęcie zmian jest najbardziej spektakularne, to w najbliższym czasie szczególnie warto zwracać uwagę na zmiany w ujęciu miesięcznym oraz 3-miesięcznym. Tu najszybciej będzie można zaobserwować jakie zmiany wywołują podwyżki stóp procentowych - mówi Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.
Eksperci przyjrzeli się cenom w ogłoszeniach opublikowanych w październiku. Był to czas dopiero po pierwszej podwyżce stóp procentowych. Nie powinno więc dziwić, że nie ma jeszcze zbyt wielu symptomów zmiany sytuacji. Ceny w większości miast wciąż rosły. Najmocniej w Poznaniu, gdzie mediana była o prawie 5 proc. wyższa niż we wrześniu. Dzięki temu ustanowiony został nowy rekord na poziomie 8649 zł za m2. Z kolei największy spadek (-5 proc. m/m) miał miejsce w Bydgoszczy. Jeśli
chodzi o największy rynek nieruchomości, czyli Warszawę, to mediana cen spadła z 12 225 zł do 12 195 zł.
- Spadek jest więc minimalny, ale i tak zwraca uwagę, gdyż w poprzednich miesiącach tego roku mieliśmy tam nieustanne wzrosty - zaznacza Jarosław Sadowski.
W Lublinie na przestrzeni roku ceny wzrosły o 14 proc. Metr kwadratowy mieszkania kosztuje tu dziś przeciętnie 8001 zł.
Wzrost cen mieszkań w połączeniu z podwyżkami stóp procentowych powoduje, że zdecydowanie trudniej jest dziś kupić mieszkanie niż jeszcze rok temu. Jeśli ktoś chce kupić np. 50 mkw w Krakowie i ma 20 proc. wkładu własnego, musi pożyczyć aż o 71 600 zł więcej niż przed rokiem. Dodatkowo oprocentowanie kredytu wzrosło z 2,49 proc. do 3,75 proc. Rata wzrośnie więc aż o 609 zł.
- Oczywiście należy dodać, że raty rosną również tym, którzy kupili mieszkania przed rokiem czy wcześniej. Wzrost jest tam jednak zdecydowanie mniejszy, gdyż na takie samo mieszkanie pożyczyli dużo mniejszą kwotę - dodaje Jarosław Sadowski.
Co dalej z cenami?
Im mocniej wzrosną stopy procentowe tym większe prawdopodobieństwo spadku cen mieszkań. Z jednej strony oznacza to bowiem droższe i trudniej dostępne kredyty. Z drugiej inwestorzy mogą nagle odkryć, że gdzieś indziej mogą zarobić lepiej niż na mieszkaniach i zacząć je sprzedawać.
- Dużo będzie też zależało od tego jak bardzo wyhamuje gospodarka. Na ceny mieszkań ma bowiem wpływ także to jaki jest poziom wynagrodzeń i jakie jest bezrobocie. Gdy ludzie boją się utraty pracy, to nie zaciągają kredytów na 20 lat. W takiej sytuacji spada popyt, a wraz z nim ceny - wyjaśnia Jarosław Sadowski.
Znaczenie ma również poziom inflacji. Jeśli będzie ona utrzymywała się na wysokim poziomie, to wciąż będzie zachęcała do masowego inwestowania w mieszkania jako ochrony oszczędności przed utratą wartości.
Obecnie trudno jeszcze prognozować co będzie się działo z cenami mieszkań. Nie wiadomo bowiem jak zmienią się wymienione wyżej elementy. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, aby ceny dalej rosły tak szybko jak dotychczas.
- Taki scenariusz można sobie wyobrazić jedynie w przypadku utrzymywanie się bardzo wysokiej inflacji - zastrzega Jarosław Sadowski.
Banki obniżają marże
Dobrą wiadomością dla osób dopiero zamierzających kupić mieszkanie jest to, że banki stopniowo obniżają marże. Dla kredytów z 20 proc. wkładem własnym średnia marża przed podwyżkami stóp procentowych wynosiła ok. 2,20 proc., a w listopadzie spadła do 2,07 proc. Spadek nie jest więc na tyle duży, aby powstrzymać wzrost oprocentowania kredytów, ale jednak zmniejsza wpływ podwyżek stóp na wysokość raty. Oczywiście dotyczy to tylko nowo udzielanych kredytów. Ci, którzy już uzyskali kredyt, mają stałą marżę, wpisaną do umowy kredytowej.
Analitycy zwracają uwagę, że rośnie zainteresowanie ofertami kredytów hipotecznych z oprocentowaniem stałym. Gwarantują one niezmienność rat przez okres 5-7 lat.
- Jeszcze we wrześniu zainteresowanie było znikome, a obecnie większość klientów Expandera pyta o tego typu rozwiązania - dodaje Jarosław Sadowski.
Niestety poziom oferowanego przez banki stałego oprocentowania przekracza już 5 proc., podczas gdy jeszcze we wrześniu można było liczyć nawet na 3,04 proc. Dlatego ostatecznie większość klientów wciąż wybiera oprocentowanie zmienne.