Młodzież z Centrum Duszpasterstwa w Lublinie wygrała. "Pokolenie JP2” nie znajdzie się na dezodorantach, okularach przeciwsłonecznych, kubeczkach, bransoletkach i koszulkach. Urząd Patentowy RP odmówił rejestracji znaku spółce z Poznania.
Młodzież postanowiła uniemożliwić firmie ten proceder. Od lutego na ulicach, w szkołach, przy kościołach po niedzielnych mszach zbierała podpisy pod petycją do Urzędu Patentowego. Akcję koordynowało Centrum Duszpasterstwa Młodzieży w Lublinie. Na Lubelszczyźnie protest poparło kilka tysięcy osób. Pomysł poznańskich przedsiębiorców został skrytykowany przez wielu duchownych, m.in. arcybiskupa lubelskiego Józefa Życińskiego.
Urząd patentowy przychylił się do głosów krytycznych i nie przyznał firmie prawa do używania napisu JP2. Wczoraj poznańska firma opublikowała decyzję urzędu i odpowiedź na swojej stronie internetowej. Urząd uznał, że "wykorzystywanie tak żywego i ważnego dla miażdżącej większości społeczeństwa symbolu dla osiągania korzyści majątkowych oraz jego prawna monopolizacja na rzecz jednej tylko osoby” jest sprzeczne z prawem. Powołał się przy tym na przepis Ustawy prawo własności przemysłowej, który nie zezwala na opatentowanie symboli, których użycie obrażałoby uczucia religijne, patriotyczne lub tradycję narodową.
Paweł Rydzyński, wiceprezes firmy Pokolenie JP2, nie kryje zaskoczenia decyzją Urzędu Patentowego. - Dopuszczaliśmy do siebie taką myśl, gdy dowiedzieliśmy się o protestach, jakie wywołał nasz pomysł - mówi. I dodaje, że o znak walczyć nie będzie. Ma jednak nadzieję na coś innego: Liczę na to, że urząd będzie konsekwentny i nie przyzna patentu żadnej innej firmie. Mam tu na myśli Katolicką Agencję Informacyjną, która złożyła wniosek tożsamy z naszym. Nie możemy dopuścić, żeby ktokolwiek i kiedykolwiek mógł otrzymać prawo na takie samo oznaczenie, na jakie my swego czasu składaliśmy wniosek.
Marta Jachowicz z Centrum Duszpasterstwa Młodzieży nie kryje radości - Urząd Patentowy wyszedł nam naprzeciw i wysłuchał naszych głosów. Dla nas Pokolenie JP2 znaczy bardzo wiele. To nie jest produkt na sprzedaż - mówi.