Z tego na stomatologię zachowawczą przeznaczono 31,6 mln zł, które rozdzielono między 350 gabinetów i przychodni, zawierając z nimi umowy. Tam ubezpieczeni w LRKCh mogą leczyć zęby i wstawić sobie plomby.
Kasa chorych finansuje w nich tylko usługi standardowe, a za wykraczające poza standard (w każdej przychodni jest wykaz jednych i drugich) płaci pacjent. Do standardowych należą m.in. wypełnienia, czyli plomby. Ale nie wszystkie. Wstawiane tylko do niektórych zębów i robione tylko z niektórych, gorszych materiałów. I tak za darmo dorośli mogą mieć plomby chemoutwardzalne (białe) w górnych zębach przednich oraz plomby z amalgamatu (czarne) w zębach bocznych. Jeżeli ktoś życzy sobie plombę światłoutwardzalną, czyli tę najlepszą, musi płacić od 40 do 70 zł. Bez względu, do którego zęba jest wstawiana. Trochę łaskawiej kasa chorych traktuje dzieci. Pokrywa koszty wstawienia plomb tak jak u dorosłych, a dodatkowo płaci za światłoutwardzalne, ale tylko w zębach przednich górnych i dolnych. Leczenie kanałowe dla dorosłych jest darmowe wtedy, gdy dotyczy zębów przednich górnych. Za pozostałe się płaci.
Wydawałoby się, że marne wsparcie finansowe ze strony kasy chorych odstraszy pacjentów. Nic bardziej mylnego. W przychodniach mających umowy z LRKCh są kosmiczne kolejki. Pierwszym wolnym terminem jaki zaproponowano nam w Zakładzie Stomatologii Zachowawczej SPSK nr 1 przy ul. Karmelickiej była połowa maja. Przed gabinetem, czekało wczoraj kilka osób. – Dużo trzeba dopłacać do leczenia? – Około 50 zł do jednego zęba – mówi jedna z pacjentek.
W Wojewódzkiej Przychodni Stomatologicznej przy ul. Lubartowskiej w Lublinie mogliśmy się zapisać na początek czerwca. – W innych przychodniach lubelskich poczeka pani jeszcze dłużej. Do lipca – powiedział dentysta.
Rekord bije chyba Łęczna. W niektórych przychodniach zapisy na leczenie zębów są na następny rok.