Angelika jest bardzo chora. Ma nowotwór złośliwy miednicy. W Polsce straciła szanse na operację, bo są przerzuty do płuc. Jedyna nadzieja w leczeniu w zagranicznej klinice.
Nastolatka zachorowała w 2007 roku. Bardzo ją bolała lewa noga w okolicach pachwiny. Trafiła do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie, gdzie została poddana szczegółowym badaniom. Diagnoza lekarzy brzmiała jak wyrok: nowotwór złośliwy miednicy małej.
– To był dla nas szok, nie mogliśmy w to uwierzyć. Angelika zawsze była zdrowa, wesoła, pełna energii, nie chorowała – mówi Beata Żelazko, mama Angeliki. – Od razu lekarze zastosowali chemioterapię. Ciężko było nam patrzeć, jak córka cierpi.
Później Angelika trafiła do szpitala we Wrocławiu, gdzie lekarze usunęli guza. Wydawało się, że już wszystko będzie dobrze. Ale we wrześniu 2009 roku nastąpił nawrót choroby. Kolejna chemia, kolejna operacja. Po dwóch miesiącach nowotwór znów zaatakował. Lekarze uznali, że trzeba amputować nogę wraz z miednicą i innymi narządami. To ich zdaniem ma powstrzymać rozwój choroby.
– Ale teraz okazało się, że córka ma przerzuty do płuc. Profesor z Wrocławia powiedział, że to wyklucza operację. Cały czas przyjmuje chemię, a my szukamy kliniki za granicą, która podejmie się jej dalszego leczenia – opowiada zrozpaczona mama dziewczynki. – Wstępnie zgłosiło się 10 placówek m.in. kilka z Niemiec i z Bostonu. Wysłaliśmy im dokumentację medyczną i czekamy na odpowiedzi. Mamy nadzieję, że są jakieś inne metody, że jeszcze nie wszystko stracone. Jesteśmy gotowi pojechać na koniec świata, by ją ratować.
Nie wiadomo jeszcze, jaki będzie koszt leczenia. – Na pewno będzie to kwota, której sami nie jesteśmy w stanie zdobyć – wzdycha pani Beata. – Najważniejsze, że Angelika jest silna i wierzy, że wyzdrowieje.
Dziewczynka jest teraz w domu, ale cały czas pod opieką lubelskich lekarzy. – Jej stan jest ciężki. Lecząc ją postępujemy według najwyższej sztuki medycznej, wykorzystując wszystkie dostępne metody leczenia – zapewnia Agnieszka Osińska, rzecznik DSK w Lublinie.
Angelika gdy tylko czuje się lepiej, spotyka się z przyjaciółmi. – Koleżanki bardzo mnie wspierają, a ja im maluję paznokcie. W przyszłości chciałabym zostać wizażystką i kosmetyczką. Wszyscy mówią, że się nadaję. Ale moim największym marzeniem jest życie – szepcze nastolatka.