W związku z aferą korupcyjną w lubelskim WORD agenci CBA zatrzymali niewinnego człowieka. A prokurator postawił mu zarzuty. – Czekam na umorzenie tych bzdurnych podejrzeń. Złożyłem też wniosek o odszkodowanie – mówi poszkodowany.
– Zarzucili mi udział w aferze korupcyjnej w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego. Zrobiłem wielkie oczy i wszystkiemu zaprzeczyłem. Nie uwierzyli mi, ale byli na tyle uprzejmi, że przy dzieciach nie zakuli mnie w kajdanki –opowiada mężczyzna.
CBA przewiozło biznesmena do Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Przesłuchanie było ostre. Prokurator zarzucił mi, że z niejakim Romanem P. miałem układ korupcyjny i bliżej nieokreślonej osobie przekazywałem jakieś pieniądze. Nie znam Romana P. Z WORD w Lublinie nie mam nic wspólnego – zapewnia.
Prokurator nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. – Zaczął mi zarzucać, że łżę jak pies. Po czym wyprosił mnie na korytarz, abym ponownie przemyślał sprawę i przyznał się do winy – opowiada mężczyzna.
Na korytarzu w prokuraturze zatrzymany spędził wiele godzin. Na polecenie prokuratora dalsze maglowanie miało się odbyć w siedzibie CBA.
– Agent rozpoczął przesłuchanie od pytania, czy posługuję się konkretnym numerem telefonu. Zaprzeczyłem. Udowodniłem, że od dwóch lat używam tylko jednego numeru. W firmie mam telefon z numerem, którym interesowali się agenci, ale korzysta z niego wyłącznie mój pracownik. Widziałem, jak agent blednie i zaczyna mnie przepraszać – dodaje biznesmen.
Po całym dniu przesłuchań agenci CBA odwieźli mężczyznę do domu. Po drodze wielokrotnie go przepraszali.
Centralne Biuro Antykorupcyjne nie chce sprawy komentować. Rzecznik CBA Jacek Dobrzyński zapewnia, że nie ma żadnych informacji o bezpodstawnym zatrzymaniu w związku z aferą w lubelskim WORD. Z pytaniami odsyła do lubelskiej prokuratury.
– Mężczyzna został zatrzymany, postawiono mu zarzuty – mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Przedstawił swoją wersję wydarzeń, która będzie teraz weryfikowana.
Po co było stawiać zarzuty, skoro okazało się, że zatrzymany nie jest zamieszany w korupcję? Śledczy tłumaczą, że musieli działać zgodnie z procedurami. To oznacza, że na zakończenie formalności, a tym samym na oczyszczenie z zarzutów, musi poczekać.
– Zatrzymany wskazywał, że nie jest związany ze sprawą. Wobec tego prokurator nabrał pewnych wątpliwości. W rezultacie nie zastosował wobec mężczyzny żadnych środków zapobiegawczych – dodaje Syk-Jankowska.
Prokuratura nie zdradza, kto pomylił numery telefonów. Śledczy nie ujawniają również, czy była to jedyna podstawą do postawienia zarzutów.
– Formalnie wciąż jestem oskarżony. Czekam na umorzenie tych bzdurnych podejrzeń. Złożyłem już wniosek do prokuratury o przeprosiny i odszkodowanie – mówi poszkodowany.